Skład (Górnik):
Józef Kaczmarczyk - Henryk Zimmermann, Antoni Franosz, Karol Dominik, Maksymilian Klenczar, Eryk Nowara, Henryk Szalecki, Ginter Gawlik, Manfred Fojcik, Waldemar Jarczyk, Henryk Czech / Trener: Gerard Wodarz
Prasa:
Budowlani Gdańsk odzyskali miejsce w ekstraklasie po zwycięstwie nad Górnikiem w Zabrzu 2:0 (2:0)
Kwarantanna Budowlanych w drugiej lidze trwała tylko rok. Niedzielne zwycięstwo nad zabrskimi górnikami zapewniło im już definitywnie miejsce w pierwszoligowej rodzinie.
Od początku zawodów gdańszczanie zostali zepchnięci do defensywy, broniąc się chwilami wprost rozpaczliwie przed utratą bramki. Niezliczoną ilość sytuacji mieli górnicy na uzyskanie prowadzenia. W dogodnych momentach zachowywali się oni jednak jak nowicjusze, albo ludzie którzy nigdy dotąd nie mieli do czynienia z piłką nożną. Wystarcz powiedzieć, że napastnicy miejscowi czterokrotnie znaleźli się wczoraj z piłką przed niestrzeżoną bramką. Kunktatorstwo górników było tak rażące, że zebrana publiczność, srodze zawiedziona, już pod koniec pierwszej części gry odwróciła swą sympatię i zaczęła coraz głośniej dopingować Budowlanych.
Dwie bramki zostały zdobyte przez Budowlanych w najmniej spodziewanych okolicznościach, kiedy gospodarze znajdowali się w ataku. W pierwszym wypadku w 18 minucie Gronowski otrzymał piłkę na wysokości pola karnego, swobodnie przerzucił ją przez niezdecydowanego obrońcę Dominika i strzelił trochę fałszem, Kaczmarczyk o ułamek sekundy interweniował za późno i piłka wpadła do siatki. W podobnej sytuacji mniej więcej z tej samej odległości Gronowski zdobył w 7 min. później drugą bramkę. Tutaj przy jej utracie wyłączną winę ponosi bramkarz górników, któremu piłka przeszła tuż pod ręką.
W zwycięskim zespole wyróżnili się ofiarnością i zdecydowaniem Korynt, Kupcewicz, Gronowski, Goździk oraz Rogocz. W Górniku zadowolił jedynie Nowara w pomocy.
Prowadzący zawody ob. Aleksandrowicz jest stanowczo bez formy. Niedawno zarówno publiczność krakowska jak i piłkarze Gwardii oraz bytomskiego Ogniwa mieli duże zastrzeżenia co do jego sposobu sędziowania. Również wczoraj ob. Aleksandrowicz nie dostarczył dowodów swej "międzynarodowej kategorii". Kilkakrotnie mylnie interpretował przepis o grze faul, a poza tym nie dostrzegł, czy też nie chciał - dwóch wyraźnych "rąk" na polu karnym Budowlanych. [Sport nr 94, 15 listopada 1954]
|