Bramki (Dziemiany):
S.Knopik 11’, D.Knopik 20’karny
Info:
Na meczu 40 kibiców Lechii.
Relacja (Lechia.gda.pl):
Po przejściu B-klasowych zespołów z Sobowidza i Sierakowic Lechia Gdańsk zmierzyła się dzisiaj w drugiej rundzie wojewódzkiego Pucharu Polski z drużyną GKS Dziemiany. Zespół ten jest beniaminkiem III grupy A-klasy i póki co outsiderem, gdyż w dotychczasowych sześciu kolejkach nie zdobył ani jednego punktu. Ponieważ w Dziemianach nie ma boiska, na którym można byłoby rozgrywać mecze, klub ten korzysta z murawy znajdującej się w pobliskim Kaliszu (Kaszubskim). Tam właśnie odbył się mecz.
Nikt nie miał wątpliwości, że będzie to kolejne łatwe spotkanie, kolejne łatwe zwycięstwo. Tymczasem zaczęło się trochę zaskakująco. Zespół gospodarzy ani myślał prosić o najniższy wymiar kary i maksymalnie zmobilizowany grał całkiem ładną piłkę. Mimo to zaczęło się tradycyjnie i w 10 minucie snajper Wasicki wykorzystał sytuację "sam na sam". Tylko minutę cieszyli się z prowadzenia nie najlepiej grający dziś lechiści, gdyż po chwili rywale doprowadzili do wyrównania. W 20 minucie sędzia spotkania podyktował dla Dziemian rzut karny za zagranie ręką zawodnika Lechii. Młody kibic (tak, ten od ściągania sędziom spodenek) podbiegł do niego i potraktował go pewnymi epitetami. Gdański arbiter, notabene ponoć widywany czasami przy Traugutta, uparł się, że nie puści tego płazem i zażądał usunięcia kibica z... obiektu albo odgwiżdże walkower. Jeden z piłkarzy gospodarzy biegł w tym czasie po policję, ale po kilkudziesięciu metrach zawrócił. Przepychanki słowne trwały ok. 7 minut, po tym czasie sędzia wznowił wreszcie grę. Jedenastka została pewnie wykorzystana i tym samym biało-zieloni po raz pierwszy w tym sezonie przegrywali. Po chwili słabości Lechia się otrząsnęła i jeszcze przed przerwą (31 i 39 minuta) zaliczyła dwa trafienia, które dały jej prowadzenie 3:2.
Po przerwie było już znacznie lepiej, tym bardziej, że gracze Dziemian nie grali już tak dobrze i zdecydowanie za dużo czasu poświęcali na dyskusje pomiędzy sobą. Przewaga Lechii wzrosła, co zaowocowało następnymi golami - kolejno 5 i 10 minut po wznowieniu gry, więc było już 5:2. W 66 minucie sędzia uznał, że Lechii należy się rzut karny. Piąta jedenastka w sezonie i... czwarta niewykorzystana! Wprawdzie po obronie bramkarza gdański piłkarz zdołał skutecznie dobić tę piłkę, ale mimo wszystko taka nieskuteczność w tak pewnej sytuacji jest wielce zastanawiająca. W 72 minucie padła siódma bramka dla biało-zielonych, a trzy minuty później ósma, po bardzo ładnym strzale z rzutu wolnego. Wynik nie uległ już zmianie. Podsumowując - mimo wysokiego zwycięstwa 8:2 Lechia dziś nie zachwyciła, zwłaszcza w pierwszej połowie. Gdyby Dziemiany grały przez całe spotkanie tak, jak w pierwszych 25 minutach, to różnie mogłoby się to skończyć. Z drugiej strony absolutnie nie dziwi, że nastolatkom Lechii brakuje niekiedy motywacji...
Na spotkanie przybyło ok. 40 fanów Lechii, którzy jednak zaprezentowali się tym razem najgorzej ze wszystkich dotychczasowych wyjazdów. Były dwie flagi i zero jakiegokolwiek dopingu. Ok. 60 minuty połowa ludzi pojechała do pobliskiej Kościerzyny we wiadomym celu na końcówkę pucharowego meczu Kaszubia - ŁKS Łódź. Z kolei kilku ostatnich kibiców, którzy nie przyjechali samochodami, mogło wrócić busem razem z piłkarzami, za co dyrektorowi OSP Markowi Bąkowi należą się podziękowania.
|