Raport meczowy: Wietcisa Skarszewy - Lechia Gdańsk | Kolejka 25 | 2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II
2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II

Wietcisa Skarszewy vs Lechia Gdańsk
0 6

Więcej info

Data meczu: sobota, 17 maj 2003
Godz. meczu: 17:00 h
Sędzia: Tomasz Cwalina
 
Widzów : 850

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 55 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Mariusz Łukowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Bartłomiej Stolc Min. zmiany 62 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Marcin Waniuga <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Przemysław Urbański Min. zmiany 64 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Mariusz Bloch <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Jakub Wiszniewski Min. zmiany 69 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Krzysztof Wilk <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Paweł Żuk GOL Min. 85 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/szutowicz_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Szutowicz GOL Min. 79 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/widzicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Widzicki GOL Min. 58 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/widzicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Widzicki GOL Min. 39 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/zuk_pawel.jpg' height='40' width='40' /><br />Paweł Żuk

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Bramka samobójcza (Wietcisa):

    Syrotnik 68’, Stobiński 72’

    Info:

    Brak zgody władz Skarszew na rozegranie meczu w w/w miejscowości, mecz w Gdańsku.

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Zanim drużyny Wietcisy i Lechii mogły wybiec na boisko, przez cały tydzień trwały żenujące przepychanki w sprawie miejsca i terminu rozegrania meczu. Ostatecznie dopiero w czwartek Pomorski ZPN z powodu zamknięcia stadionu w Skarszewach zmuszony był zdecydować o przeniesieniu zawodów do Gdańska. Przy Traugutta Wietcisa nie miała prawie żadnych szans na korzystny rezultat, a jednak przez długi okres czasu dzielnie stawiała opór gospodarzom. Pomimo że w drugiej połowie gole padały już znacznie łatwiej, skarszewianie mogli zaimponować zaangażowaniem i sztuką mobilizacji. Lechia tymczasem, dzięki odniesionemu zwycięstwu i niespodziewanej stracie punktów przez dwóch największych rywali, samodzielnie objęła prowadzenie w tabeli. Czwarta liga znalazła się na wyciągnięcie ręki.

    Zaczęło się jak zwykle, czyli nudno i niewyraźnie. Pierwsze przeprowadzone akcje były nawet autorstwa Wietcisy, ale nie stanowiły praktycznie żadnego zagrożenia. Przewaga Lechii rosła z każdą minutą, zaczynając powoli osiągać miażdżące rozmiary. Czując zwiększający się napór, goście przechodzili powoli do zmasowanej obrony z udziałem prawie całej drużyny, ale to przecież żadna nowość w rozgrywanych przy Traugutta meczach. Wietcisa, przynajmniej do czasu, mocno wyróżniała się jednak na tle innych.

    Otóż defensywną grę skarszewian cechowało godne pozazdroszczenia zaangażowanie i konsekwencja. Biało-zieloni zupełnie nie umieli sobie poradzić z takim stylem gry, raz za razem bijąc głową w mur. Piłkarze Wietcisy skutecznie przecinali górne i dolne dośrodkowania, znakomicie blokowali też własnym ciałem większość uderzeń. Nie było w tym chaosu i przypadkowości, o czym świadczyły bardzo precyzyjne wślizgi w polu karnym, po których lechiści nie mieli nawet cienia szans na wymuszenie faulu.

    Zawodnicy Lechii stanowczo zbyt długo zwlekali też z oddawaniem strzałów. W 14 minucie Bartłomiej Stolc, a w 19 minucie Przemysław Urbański w dobrych sytuacjach próbowali niemalże wejść z piłką do bramki, co umożliwiło przyjezdnym ratujące przed stratą gola interwencje. Nie przynosiły też efektu uderzenia zza pola karnego, których próbowali głównie Jakub Wiszniewski i Marek Widzicki. Były albo niecelne, albo blokowane przez obrońców.

    Nawet gdy piłce udawało się pofrunąć w światło bramki, bardzo dobrze bronił Błażej Marocki. Bezpardonowo traktowany przez lechistów golkiper szybko nabawił się urazu i praktycznie nie był już zdolny do gry (to głównie z jego powodu arbiter przedłużył pierwszą połowę o ponad 5 minut). A jednak zaciskał zęby i kulejąc, z grymasem bólu na twarzy, podnosił się i dzielnie bronił dalej. Przez długi czas skutecznie.

    W 38 minucie Paweł Żuk był bliski oddania groźnego strzału w polu karnym, chwilę później jego akcję 10 metrów od bramki przerwał obrońca ekspediując futbolówkę na rzut rożny. Dośrodkowanie Urbańskiego z tego stałego fragmentu gry trafiło w głowę jednego z grona walczących o piłkę graczy, po czym spadło pod nogi nieupilnowanego Żuka, a ten bez namysłu huknął po rękach bramkarza wprost do siatki. Mimo utraty bramki goście konsekwentnie grali swoje i na przerwę zeszli przegrywając tylko 0:1. Z drugiej strony szanse nie istniejących w ofensywie skarszewian na odrobienie tylko takiej straty były i tak znikome.

    W szatni zasłużenie było tym razem ponoć bardzo gorąco, ale w drugiej połowie obraz gry szalenie mocno się nie zmienił. W pierwszych minutach dwie świetne okazje zaprzepaścił Urbański, a Stolc nie po raz pierwszy trafił w któregoś z obrońców. Gdy w 55 minucie został zmieniony przez Mariusza Łukowskiego, Lechia na dobrą sprawę do końca meczu grała już tylko jednym wysuniętym napastnikiem. Mimo to strzeliła w tym okresie aż 5 bramek, chociaż - trzeba sobie uczciwie powiedzieć - z niemałym łutem szczęścia.

    Już w 57 minucie Widzicki uderzał głową po rzucie rożnym, a piłka trafiła w poprzeczkę, odbiła się od murawy za linią bramkową i została złapana przez bramkarza. Sędzia asystent Piotr Cwalina zasygnalizował prowadzącemu zawody bratu, Tomaszowi, iż gol powinien zostać uznany. Ten tak właśnie postąpił, co spotkało się z niesłusznymi protestami skarszewian, tracących jednak w tym momencie ostatni cień nadziei.

    10 minut później fatalne nieporozumienie skarszewskiego obrońcy Mariusza Syrotnika z nie najgorzej broniącym zmiennikiem bramkarza Marockiego - Markiem Bogdanowiczem, zakończyło się bramką samobójczą. Cztery minuty później dośrodkowanie Krzysztofa Wilka z rzutu wolnego trącił przyjezdny obrońca, co wystarczyło do zmylenia golkipera i ulokowania piłki w siatce. Los przestał być łaskawy dla Wietcisy.

    W 78 minucie Bogdanowicz wybronił uderzenie w kierunku jego bramki, ale był już bezradny wobec dobitki Widzickiego. Podobnie jak pod koniec, gdy Łukowski ładnie zadryblował w polu karnym, strzelił, a bramkarz sparował piłkę wprost pod nogi Szutowicza, który nie mógł nie trafić do pustej bramki. Była to jego 13. bramka w lidze, a zarazem setna zdobyta przez Lechię w Klasie Okręgowej. Wkrótce mecz dobiegł końca, a piłkarze Lechii poczęli świętować nie tylko zdobycie trzech punktów, ale przede wszystkim wspięcie się na ligowy szczyt.

    Jak zażartował redakcyjny kolega, kibice Lechii ustanowili wyjazdowy rekord frekwencji. Na stadion przy Traugutta przybyło 850 fanów drużyny Jerzego Jastrzębowskiego. Sporadycznie odzywał się doping, rozkręcany nawet przez stadionowego spikera, ale daleko mu było do rewelacyjności.