Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Żuławy Nowy Dwór Gd. | Kolejka 24 | 2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II |
2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II |
Lechia Gdańsk | vs | Żuławy Nowy Dwór Gd. |
7 | 0 |
Data meczu: środa, 14 maj 2003 | ||
Godz. meczu: 17:00 h | ||
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku | ||
Sędzia: Przemysław Łagosz | ||
Widzów : 750 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
|
|
Bramka samobójcza (Żuławy):Urbaniak 65’ Relacja (Lechia.gda.pl):W zaległym meczu 20 kolejki klasy okręgowej Lechia pokonała pewnie nowodworskie Żuławy, gromiąc przeciwników 7:0. Mimo ambitnej postawy gości tego dnia zwycięzcą mógł zostać tylko i wyłącznie zespół biało-zielonych, przewyższający rywali w każdym elemencie piłkarskiego abecadła. Spotkanie rozpoczęło się od uczczenia minutą ciszy pamięci o niedawno zmarłym Jerzym "Apku" Apolewiczu. Śmierć tego zasłużonego dla Lechii piłkarza poruszyła wszystkie pokolenia sympatyków naszego klubu. W początkowych minutach meczu największe zainteresowanie widowni wzbudzała sędzina Agnieszka Guściora, asystująca głównemu arbitrowi. Jej decyzje nagradzały częste oklaski. Pierwszą groźną sytuację gdańszczanie wypracowali już w 2 minucie, kiedy Paweł Żuk główkował w poprzeczkę. Gospodarze grali spokojnie, długo rozgrywając piłkę. Przyspieszenie tempa zaowocowało szybkimi akcjami Tomasza Borkowskiego i aktywnego Żuka. Za każdym razem brakowało jednak dokładności. Po chwili groźnie z dystansu strzelali Przemysław Urbański i Jakub Wiszniewski. W 31 minucie groźnym uderzeniem głową popisał się Marek Szutowicz. Niepewna interwencja bramkarza Żuław i wypuszczenie piłki umożliwiły Bartłomiejowi Stolcowi celną dobitkę z najbliższej odległości. Po trzech minutach było już 2:0. Marek Widzicki wypracował sobie dogodną pozycję do oddania strzału z linii pola karnego i umieścił futbolówkę w dolnym rogu bramki gości. Mecz miał wciąż jednostronny przebieg. Uderzeń z dalszej odległości próbowali Wiszniewski i Borkowski. Nieskutecznych kolegów wyręczył Stolc, oddając w 45 minucie silny strzał z 16 metrów pod poprzeczkę. Po przerwie na kilka minut inicjatywę przejęli zawodnicy Żuław. Niewiele z tego jednak wynikało, gdyż dobrze spisywała się obrona Lechii. Z czasem coraz bardziej przygniatającą przewagę zdobywali gospodarze. Po kolejnej szybkiej akcji skrzydłem Szutowicz silnie dośrodkował i Grzegorz Urbaniak wbił piłkę do własnej bramki. Był jednak zmuszony do interwencji, ponieważ mocno naciskał go nadbiegający Stolc. Gorąco zrobiło się na polu karnym przyjezdnych w 68 minucie. Najpierw centry Żuka nie sięgnęli obaj nasi napastnicy, a za chwilę na słupku wylądował techniczny strzał Wiszniewskiego z 18 metrów. W 70 minucie obronę gości ośmieszył "Szuto" wykładając sprytnym podaniem piłkę nadbiegającemu Stolcowi. "Stolek" na pustą bramkę spudłować nie mógł i po raz trzeci wpisał się na listę strzelców. Nieco ożywienia do gry wnieśli nowowprowadzeni zawodnicy, którzy przeprowadzili kilka akcji oskrzydlających. Najczęściej "szarpał" Marcin Waniuga. W 75 minucie popis dryblingu dał Widzicki i po wymanewrowaniu kilku przeciwników, z golkiperem włącznie, niemal wbiegł z piłką do bramki rywali. Niespełna sześćdziesiąt sekund później Szutowicz wykorzystał dokładne dośrodkowanie Borkowsiego i podwyższył wynik do stanu 7:0. Zadowoleni z własnej postawy gospodarze trochę spuścili z tonu. Umożliwiło to przeprowadzenie kilku kontr przez nowodworzan. Po jednym z takich wypadów nie najlepiej zachował się Krzysztof Bartoszuk i napastnik Żuław wbiegając w pole karne znalazł miejsce do oddania strzału. Skutecznie interweniował Mateusz Bąk, parując piłkę poza pole karne. W końcowych minutach bezmyślnie zachował się Marcin Gąsiorowski. Wcześniej ukarany żółtą kartką pozwolił sobie na niesportowe zachowanie wobec przeciwnika, grożące drugim kartonikiem. Na szczęście sędzia przymknął oko na agresywne zachowanie "Gąsika", który mógłby pauzować podczas zbliżającego się spotkania pucharowego z Kaszubią. Kibice Lechii z powodu ulewnego deszczu wypełnili tym razem wyłącznie trybunę krytą. Doping zrywał się tylko po kolejnych bramkach lub efektownych akcjach. |