Raport meczowy: Powiśle Dzierzgoń - Lechia Gdańsk | Kolejka 7 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska |
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska |
Powiśle Dzierzgoń | vs | Lechia Gdańsk |
0 | 7 |
Data meczu: sobota, 13 wrzesień 2003 | ||
Godz. meczu: 16:00 h | ||
Sędzia: Andrzej Witkowski | ||
Widzów : 1.050 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
|
|
Żółta Kartka (Powiśle):Szreder, Lisiewicz Skład (Powiśle):Bakalarczyk - Borkowski (75’Piotrowski), P.Zieliński, S.Zieliński, Komorowski, Ignaszewski (78’Nowogrodzki), Lisiewicz, Wiercioch (70’Chwesiuk) Kawecki (70’Kasprzak), Szreder, Pruszak Info:Na meczu 390 kibiców Lechii. Relacja (Lechia.gda.pl):Tak koncertowo Lechia nie zagrała już dawno. Powiśle Dzierzgoń, które jeszcze parę miesięcy temu spędzało sen z powiek sympatykom biało-zielonych, na własnym terytorium zostało dosłownie rozbite w pył. Do kataklizmu przyczyniła się przede wszystkim żenująca dyspozycja dzierzgońskiej defensywy, dotąd rzekomo drugiej najlepszej w IV lidze, oraz wyborna skuteczność Marka Szutowicza. W ciągu nieco ponad 70 minut gry został autorem czterech goli, a przy dwóch pozostałych zapisał asysty. Lepszy wyjazdowy rezultat w lidze Lechia osiągnęła póki co tylko w Opaleniu, gdzie w maju ubiegłego roku pokonała Mewę Gniew 9:1. Miało to jednak miejsce na szczeblu zaledwie A-klasowym. Jeżeli ktoś spodziewał się, że będzie świadkiem zaciętego i wyrównanego spotkania, a przed meczem takie prognozy nie były bynajmniej nieuzasadnione, to już po pierwszych minutach zmuszony był zweryfikować poglądy. Lechia z dużą łatwością osiągnęła przewagę i swobodnie, bez trudu forsowała obronę gospodarzy. W 4 minucie w dogodnej sytuacji znalazł się Zbigniew Kobus, ale minimalnie spudłował. Dwie minuty później nie miał już problemu z trafieniem do siatki, tyle że radość przerwał widok sędziego asystenta trzymającego podniesioną w górze chorągiewkę. Niewiele to zmieniło, gdyż w 10 minucie i tak Lechia prowadziła już 1:0. Dopiero wówczas defensywa gospodarzy wzięła się solidniej za swoją powinność, ale motywacji i umiejętności starczyło jej zaledwie na zablokowanie w tym okresie gry kilku strzałów Kobusa i Marka Szutowicza. Lechia w dalszym ciągu punktowała tragicznie grającego w tyłach rywala i na przerwę schodziła już z trzybramkowym prowadzeniem. Pewnie spisywała się obrona biało-zielonych, w której już na dobre zadomowił się niedoceniany do meczu z KP Sopot Robert Morka. Ostatnimi udanymi występami wymusił nawet przesunięcie Marka Widzickiego do drugiej linii. W wyjściowej jedenastce zaszły jednak bardziej zaskakujące zmiany. Najwyraźniej z powodu przeciętnej ostatnio formy większość meczu na ławce rezerwowych spędzili dotychczasowi pewniacy - Bartłomiej Stolc oraz Przemysław Urbański. Drugą odsłonę Lechia zaczęła od kilku aktów nieskuteczności, zwłaszcza w wykonaniu Szutowicza. Jednak pomiędzy 66 i 71 minutą "Szuto" aż trzykrotnie wpisał się na listę strzelców, udowadniając tym samym wszystkim oponentom, że jeszcze nie zapomniał jak strzela się gole w IV lidze. Minutę po zdobyciu swojej czwartej bramki został wraz z Kobusem zdjęty z boiska. Gdy w ciągu paru minut na murawie pojawiła się czwórka rezerwowych, gra momentalnie straciła na dynamice oraz atrakcyjności. Chociaż i tak jeszcze jedną bramkę zrezygnowanym i zdewastowanym dzierzgonianom udało się wpakować. Powiśle zawiodło na całej linii, w dodatku przed własną, liczną publicznością, która w oczekiwaniu na niespodziankę zajęła całą trybunę krytą na długo przed rozpoczęciem meczu. Dzierzgonianom zabrakło jednak nie tylko umiejętności, ale przede wszystkim charakteru do stawienia czoła skutecznemu tego dnia faworytowi. Jedyne zagrożenie w ofensywie stwarzał sprowadzony z Piasta Człuchów, niebezpieczny Robert Pruszak. W 8 minucie był bliski uzyskania gola głową, później trafił w poprzeczkę, tyle że już po gwizdku arbitra. W 50 minucie Mateusz Bąk zdołał tylko sparować jego mocny strzał, a w dobitce fatalnie spudłował Jacek Szreder. Wreszcie, pięć minut przed końcem, świetne uderzenie głową Pruszaka doskonale wybronił Bąk. Były to jednak tylko epizody wobec dominacji Lechii i stwarzanych przez nią sytuacji. Wyszkolenia technicznego grającego w Powiślu na środku pomocy Tomasza Wierciocha nie powstydziłby się nawet najlepszy pod tym względem w Lechii Widzicki. Nowy nabytek gospodarzy potrafił dryblować z dużą gracją, ale na tym się kończyło, gdyż roli przywódcy nie sprostał. Rozczarował dobrze znany w Gdańsku Witold Bakalarczyk, który nie popisał się żadną naprawdę udaną interwencją bramkarską. To jednak nie są zmartwienia lechistów, którzy wreszcie zagrali na miarę sumy swoich umiejętności. Właściwy rytm gry, bardzo dobra skuteczność w ataku i niemal bezbłędność w obronie poskutkowały imponującym rezultatem, który zostanie zapamiętany na długo i który na nowo obudzi strach wśród wszystkich rywali. GOL ZA GOLEM... |