W czwartek krakowianie wsiądą w pociąg i wyruszą do Gdańska.
- Wszyscy są zdrowi i gotowi do gry. Czy mam w głowie skład? Na razie mam trzynastkę, więc jeszcze są znaki zapytania - przekonuje Zieliński. Zapadła już decyzja, kto stanie w bramce (Krzysztof Pilarz czy Grzegorz Sandomierski), ale trener nie chciał o tym mówić.
Zieliński w roli trenera Cracovii jeszcze nie przegrał, więc apetyty są bardzo duże. - Każdy chce dobrze wystartować, więc nie trzeba mówić, jak ważny będzie mecz z Lechią. Tyle że liga składa się z 37 kolejek i koniec będzie równie istotny. Lechia ma duże aspiracje i to nie my będziemy faworytem. Jesteśmy jednak spokojni, pewni własnej wartości. Jedziemy tam bez strachu, ale z szacunkiem do rywala - przekonuje Zieliński.
Dobre humory potęgują też wyniki sparingów - krakowianie wygrali cztery z pięciu. - Nie zawsze zwycięstwa w meczach kontrolnych są wyznacznikiem, bo przeciwnicy różnie do tego podchodzą. Cieszymy się, że dalej wygrywamy, że jest chęć, parcie na zwycięstwa. Ale bardziej niż wyniki sparingów interesowały mnie zachowania w pewnych sytuacjach boiskowych - tłumaczy Zieliński.
Cracovia najprawdopodobniej jeszcze nie zamknęła kadry. Ciągle szuka napastnika. - Zdawałem sobie sprawę, że znalezienie kogoś do ataku nie będzie proste, bo nie chcieliśmy brać zawodnika pierwszego z brzegu. Na razie się nie udało, ale starania trwają, okienko jeszcze nie jest zamknięte. A to, że nie udało się ściągnąć napastnika, wcale zresztą nie jest olbrzymim problemem, tylko jedynym minusem - twierdzi trener.
- Cele na przyszły sezon? Podstawa to awans do pierwszej ósemki, a co później? Na razie nie ma co wybiegać w przyszłość - dodaje Zieliński.
Źródło: krakow.sport.pl