lechia

Wszystkie mecze naszych przyjaciół dobiegły już ku końcowi. Czas na podsumowanie spotkań, które przed weekendem opisywaliśmy w zapowiedziach meczowych.

 

 

Sobota 27.03.2010, godz. 19.15 Śląsk Wrocław 1:1 (0:1) Korona Kielce

slaks [Relacja oficjalna] Śląsk wiosną nadal pozostaje bez zwycięstwa. Tym razem wrocławianie przed własną publicznością zremisowali z Koroną Kielce, a egzekutorami w obu zespołach po raz kolejny okazali się defensorzy: Piotr Celeban i Pavol Stano. Gdyby nie fakt, że podopieczni Ryszarda Tarasiewicza sporą część meczu grali w przewadze jednego zawodnika, mogłoby być krucho. Choć nieciekawie jest już teraz – przed Śląskiem trudne spotkania, a gra zespołu nie daje ani satysfakcji, ani punktów. WKS w tabeli wiosny jest już ostatni.

Foto: Wroclawianie.info [cała galeria]

Na przedmeczowej rozgrzewce awizowanemu do gry w pierwszym składzie Sebastianowi Dudkowi odnowił się uraz, więc w ostatniej chwili do jedenastki wskoczył także nie w pełni sprawny Piotr Ćwielong. Oznaczało to, że na ławce rezerwowych Śląska zasiądzie tylko dwóch graczy z pola – Ulatowski i Łudziński. Z kolei w składzie Korony zabrakło miejsca dla Ediego, etatowego wykonawcy stałych fragmentów gry.

Pierwsza połowa pokazała jednak, że nie tylko Brazylijczyk jest w szeregach gości dobry w tym elemencie piłkarskiego rzemiosła. W 26 minucie Paweł Kaczmarek dośrodkował z rzutu wolnego, a stojący w polu karnym Pavol Stano uderzeniem głową po koźle pokonał Mariana Kelemena. Gospodarze najwidoczniej zapomnieli, że Słowak zdobył wiosną w ten sposób już dwie bramki. Tym razem po prostu skopiował swój wyczyn, choć z podziękowaniami za asystę podbiegł już do innego kolegi.

A gra wrocławskiej drużyny wyglądała tak, jak w poprzednich spotkaniach. Na boisku dominowała Korona, a schowani na własnej połowie piłkarze WKS-u nie potrafili przeprowadzić składnej akcji. Z pomocą przyszedł złocisto-krwisty Artur Jędrzejczyk. W młodym obrońcy kielczan krew musiała się zagotować, bo równo z ziemią ciął najpierw Wołczka, a później Ćwielonga. W efekcie ujrzał dwie żółte kartki, w konsekwencji czerwoną, i osłabił swój zespół. Szkoleniowiec Korony zareagował błyskawicznie – z placu gry zdjął pomocnika Grzegorza Lecha, a wprowadził obrońcę Jacka Markiewicza.

Przewaga liczebna pobudziła wrocławian, lecz zarazem podrażniła gości. Na bramkę Śląska odważnie ruszył Paweł Sobolewski, odegrał do Marcina Tataja, który obrócił się z Pawelcem na plecach i strzelił po długim rogu. Nadzieję na korzystny wynik przedłużyła dobra interwencja Kelemena. Pierwszy groźny strzał, choć niecelny, w wykonaniu zielono-biało-czerwonych oglądaliśmy tuż przed przerwą. Z dystansu spróbował Dariusz Sztylka.

Wynik wymusił na Ryszardzie Tarasiewiczu zmiany. Na ławce posucha, więc trener Śląska ograniczył się do zmian taktycznych. I tak z defensywy do ataku przesunięty został Tomasz Szewczuk, a wycofany z drugiej linii Sztylka. Napór wrocławian po zmianie stron został szybko wynagrodzony. Mila odegrał z wolnego do Łukasiewicza, który uderzył na bramkę Małkowskiego. Piłka odbiła się jednak od muru, trafiła do Łukasza Madeja, a prawoskrzydłowy wbij ją ostro na piąty metr, gdzie stał nieobstawiony Piotr Celeban i po raz drugi tej wiosny przy Oporowskiej wyręczył swych kolegów z ofensywy.

Gdy wydawało się, że teraz wrocławianie złapią wiatr w żagle, siły się wyrównały. Sotirović nieodpowiedzialnie wyciął Stano i musiał udać się do szatni. Kielczanie wyczuli swoją szansę, a trener Sasal szalał przy linii bocznej i wdał się nawet w pyskówkę z Madejem. Jego podopieczni mogli gospodarzy skarcić – groźnie uderzał Mijajlović, a po strzale Wilka Kelemena wyręczył jeden z wrocławskich defensorów. Szczęście Śląskowi dopisało także, gdy goście w doliczonym czasie wykonywali rzut różny. Słowacki golkiper WKS-u mógł tylko odprowadzić piłkę wzrokiem, a ta fartownie minęła jego bramkę. Śląsk bez liczebnej przewagi nie potrafił przebić się przez szczelną defensywę Korony, słabo zaprezentował się lider wrocławian Sebastian Mila. Szkoda, że dziś w rozegraniu nie mógł go wspomóc kontuzjowany Dudek.

Strzelcy: Piotr Celeban 52’ - Pavol Stano 26’
Śląsk: Kelemen – Szewczuk, Celeban, Pawelec, Wołczek, Madej, Sztylka, Ćwielong (82. Ulatowski), Łukasiewicz, Mila, Sotirović
Korona: Małkowski – Jędrzejczyk, Hernani, Stano, Mijailović, Sobolewski, Wilk, Vuković, Lech (40. Markiewicz), Kaczmarek, Tataj (46. Zieliński, 80. Kiełb)
Żółte kartki: Ćwielong, Madej – Jędrzejczyk, Markiewicz
Czerwona kartka: Vuk Sotirović (za faul na Stano) - 68’ - Artur Jędrzejczyk (za drugą żółtą) – 36’

www.slasknet.com

WIDZÓW: 5000 (w tym 350 Korony)

 

Sobota 27.03.2010, godz. 18.15 Polonia Bytom 1:3 (1:1) Wisła Kraków

wisla

Relacja oficjalna] Komplet punktów w Bytomiu!
Wisła pokonała w Bytomiu Polonię 3:1 i po 22. kolejkach gier wciąż będzie liderować w tabeli Ekstraklasy. Wynik wprawdzie otworzyli poloniści, gdy do bramki Mariusza Pawełka celnie główkował Kotrys, ale szybko doczekali się odpowiedzi. Do siatki gospodarzy trafiali Piotr Brożek, Rafał Boguski i Junior Diaz.

W wyjściowym składzie Wisły zabrakło narzekającego na kłopoty zdrowotne Pablo Alvareza. Henryk Kasperczak zastanawiał się czy Urugwajczyka zastąpić Mariuszem Jopem, czy Łukaszem Burligą i ostatecznie zdecydował się postawić na "Burego". Myślał również nad posadzeniem na ławce Łobodzińskiego, ale z wyjściowej jedenastki na mecz z Polonią wylecieli tylko Jirsak i Kirm.

Oba zespoły przystępowały do meczu mocno zmobilizowane ostatnimi niepowodzeniami - bytomianie po porażce ligowej z Piastem, Wisła po odpadnięciu z Pucharu Polski. Już w 5. minucie gry ładnym uderzeniem "szczupakiem" popisał się Piotr Brożek, ale między słupkami dobrze ustawiony był Skaba. Chwilę później użytek ze swoich umiejętności gry głową powinien zrobić Marcelo. Miał mnóstwo miejsca wokół siebie, nie zaopiekował się nim żaden z obrońców, ale piłkę po jego strzale odbiła się jeszcze od któregoś z polonistów i nie wpadła do siatki.

Wisła dobrze rozpoczęła, spychając gospodarzy do defensywy. Ale to poloniści otworzyli wynik spotkania. W 18. minucie błąd w obronie popełnił Głowacki, który asekurując piłkę przypadkowo wybił ją na rzut rożny. Z kornera dośrodkował Marek Bażik, najwyżej w polu karnym wyskoczył David Kotrys i już pierwszy strzał wpadł do siatki obok bezradnego Mariusza Pawełka. Wisła zareagowała pozytywnie, jakby życzył sobie tego Henryk Kasperczak! Nie minęła jeszcze minuta, a mieliśmy już wyrównanie. Odważnie w pole karne Polonii wpadł Małecki i oddegrał do Ba, ktory z wielką siłą huknął w słupek. Do piłki jako pierwszy dopadł Piotr Brożek i umieścił ją w siatce.

Po 20 minutach szybkiej i mogącej się podobać gry, tempo spotkania wyraźnie spadło. Aż do końca pierwszej połowy żadna ze stron nie stworzyła sobie klarownej okazji bramkowej. Miejscowi fani umilali sobie czas nieustannymi wyzwiskami pod adresem obecnej na obiekcie 1000-osobowej grupy krakowskich fanów. Początek drugiej połowy należał do gospodarzy. Polonia wprawdzie nadal nie stwarzała okazji do wyjścia na prowadzenie, ale dłużej utrzymywała się przy piłce i nie dopuszczała wiślaków pod bramkę Wojciecha Skaby. Trener Kasperczak już w 61. minucie zdjął z boiska bezproduktywnego tego dnia Pawła Brożka, zastępując go Rafałem Boguskim.

Jak przystało na bliźniaków - gdzie Paweł nie może, tam brata pośle. W 67. minucie Ba odegrał do wchodzącego na skrzydło "Pietii", ten dobrze dośrodkował w kierunku Boguskiego, który z najbliższej odległości wcisnął piłkę do bramki polonistów. Gospodarze ruszyli do odrabiania strat. Najwięcej problemów na lewej stronie miał Diaz, z którym raz po raz radził sobie Barcik. W 84. minucie stuprocentową okazję zmarnował Radzewicz. Słowak przedarł się skrzydłem, dograł wprost na głowę kolegi, ale ten sam przed Mariuszem Pawełkiem poslał futbolówkę obok bramki. Wydawało się, że spotkanie się zakończy jednobramkowym zwycięstwem Wisły, ale tuż przed końcowym gwizdkiem fatalny błąd popełnił jeszcze golkiper gospodarzy, co wykorzystał Junior Diaz.

Polonia: Wojciech Skaba - Tomasz Nowak, Adrian Klepczyński, Lukas Killar, David Kotrys - Piotr Tomasik (70. Miroslav Barcik), Jacek Kuranty, Szymon Sawala, Marcin Radzewicz, Marek Bażik (73. Vladimir Milenkovic) - Maciej Bykowski (70. Grzegorz Podstawek)
Wisła: Mariusz Pawełek - Łukasz Burliga, Marcelo, Arkadiusz Głowacki, Junior Diaz - Wojciech Łobodziński (78. Andraz Kirm), Issa Ba, Radosław Sobolewski, Piotr Brożek (88. Krzysztof Mączyński) - Patryk Małecki, Paweł Brożek (61. Rafał Boguski)

www.wislakrakow.pl

[Relacja Kibicowska]

Bilety na mecz z Polonią Bytom rozeszły się w Krakowie w 2 dni. Zainteresowanie wyjazdem do Bytomia było bardzo duże, ale z racji tego iż przyznano nam 1 tysiąc biletów tyle też osób udało się na wyjazd.

Pociąg specjalny z kibicami Białej Gwiazdy ruszył chwilę przed godz. 14 z Dworca Głównego w Krakowie by na miejscu zameldowac się o po 2,5 h jazdy. Z bytomskiego dworca autobusami przewieziono kibiców krakowskiej Wisły na stadion Polonii ( w 2 turach).

Wchodzenie na sektor odbywało się dosyć długo, każdy przy wejściu przechodził weryfikację danych, robiono każdemu z osobna fotografie z dokumentem tożsamości, przez co niektóre osoby nie zdążyły być na mecze od pierwszych minut.

Przepraszamy osoby, których dane na liście zawierały literówki przez co początkowo mieli oni kłopoty z wejściem.
Na wejście piłkarzy zaprezentowano oprawę składającą się z sektorówki i transparentu z hasłem:
"Nastąpi skok temparatury w sobotni wieczór", całość zaprezentowano w asyście kilkunastu rac.

Następnie na płocie wywieszono transparent ku pamięci ŚP. Kompota, jednego z wiernych Fanatyków Wisły Kraków, który z powodu choroby odszedł już od nas. Zawisły też płótna min. Wisła Sharks, Jaworzno, Bieżanów.
Przez całe spotkanie prowadzono głośny doping, nie zabrakło też wzajemnych "pozdrowień" z kibicami gospodarzy.

www.skwk.pl

WIDZÓW: 5500 (w tym 1000 Wisły)

 

Sobota 27.03.2010, godz. 15:00 Gryf Słupsk 4:1 (0:1) Kaszubia

gryf [Oficjalna Relacja] Pożegnanie z "95" wypadło okazale.

W meczu III ligi Pomorze, po znakomitej drugiej połowie gry, piłkarze Gryfa 95 Słupsk, pokonali Kaszubię Kościerzyna 4:1 (0:1).

Słupszczanie rozprawili się z gośćmi w ciągu 9 minut drugiej połowy, kiedy to ataki raz po raz sunęły na bramkę Janusza Kafarskiego. Do przerwy jednak nie było tak różowo. Już po 7 minutach prowadzenie objęli goście, kiedy to do prostopadłego podania dopadł Piotr Kwietniewski (były gracz Brdy Przechlewo), minął wybiegającego z bramki Pawła Waśkowa i z kąta w długi dolny róg strzelił do siatki. Słupszczanom trudno było rozgrywać piłki tak jak lubią krótkimi podaniami na fatalnej murawie. Ale kilkakrotnie mogli doprowadzić do remisu. W 12 minucie po rzucie rożnym i wstrzeleniu piłki w pole karne bliski strzelenia gola wślizgiem był Artur Sarna. Kwadrans potem piłka odskoczyła Szymonowi Gibczyńskiemu i piłkę wybili mu obrońcy. W 41 minucie już powinno być 1:1, kiedy to po akcji Patryka Pytlaka i Marcina Kozłowskiego piłkę uderzył Paweł Waleszczyk, ale odbiła się ona od nogi któregoś z graczy gości i wyszła na róg.

Drugą połowę słupszczanie mogli zacząć znakomicie, kiedy to po 50 sekundach przed szansą stanął Gibczyński, ale Kafarski wygrał z nim pojedynek. Było to poważne ostrzeżenie dla gości, którzy dali się zepchnąć do głębokiej defensywy. W 51 minucie dośrodkowanie Wojciecha Polakowskiego wylądowało na poprzeczce. W to samo miejsce uderzyła po jego dośrodkowaniu z rzutu wolnego, spadła na murawę, powstało zamieszanie i z bliska wyrównał Kryszałowicz. - Teraz już pójdą - krzyczeli doświadczeni kibice. I tak było. Ponownie wrzucał Polakowski, odegrał głową Sarna, piłkę nieudolnie wybił obrońca i na 4 metrze spadła ona pod nogi Bartłomiejowi Oleszczukowi, który wyprowadził gryfitów na prowadzenie.

Kolejny gol to podanie Kryszałowicza i Waleszczyk wybiegł sam na sam z Kafarskim i strzałem w długi róg podwyższył na 3:1. Maszyneria słupska nie ustawała w ataku i zadała kolejne piorunujące uderzenie.

Znowu asysta Kryszałowicza i tym razem do siatki trafił Patryk Pytlak. Słupszczanie mogli wygrać znacznie wyżej, ale raz niecelnie główkował Artur Sarna, a Gibczyńskiemu trzykrotnie nie dopisywało dziś szczęście, przelobować Kafarskiego próbował też Kryszałowicz. Goście też mieli kilka okazji, ale w pierwszej połowie Błażej Troka przestrzelił, a Kwietniewski strzelił w boczną siatkę. W 88 minucie znakomicie spisał się Paweł Waśków broniąc techniczne uderzenie z rzutu wolnego.

Padający obficie deszcz zamienił murawę boiska w błoto i w takich warunkach przyszło piłkarzom obu zespołów walczyć o ligowe punkty. Niesprzyjająca pogoda sprawiła, że mecz oglądało około 450 widzów, w tym około 50 osobowa grupa kibiców gości. Było to ostatnie spotkanie zespołu pod nazwą SKP Gryf 95, już w następnym meczu w Stargardzie Szczecińskim gryfici wystąpią jako KS Gryf. 30 marca na Walnym Zebraniu Sprawozdawczo-Wyborczym zostanie podjęta decyzja o zmianie nazwy klubu.

Bramki: 0:1 Piotr Kwietniewski (7), 1:1 Paweł Kryszałowicz (55), 2:1 Bartłomiej Oleszczuk (58), 3:1 Paweł Waleszczyk (62), 4:1 Patryk Pytlak (64)
Gryf 95:
Waśków - Oleszczuk, Polakowski, Sarna, Bielecki, Pytlak, Waleszczyk (88 Piekarski), Świdziński (67 Mytych), Kozłowski (46 Pietras), Gibczyński, Kryszałowicz (76 Stasiak).
Kaszubia: Kafarski - Bieliński, Kubsik, Żuk, Wojtkiewicz, Klawikowski, Gacek, Troka, Wysiecki, Banaczek, Kwietniewski.

www.gryf95slupsk.pl

[Relacja Kibiców]

Gdyby Słupsk leżał nad samym morzem, mielibyśmy ciężki sztorm. W taką pogodę na stadionie ok. 500 najwierniejszych, z nami kilku Lechistów. Gości z grubą eskortą dwa autokary w ok. 80 osób z dwiema flagami, słabym dopingiem i pirotechniką. Nam pogoda popieprzyła szyki, więc odpalamy pod koniec race. Doping w miarę, z dobrymi momentami. Wynik 4:1 do przodu, bramki: Kryszałowicz, Oleszczuk, Waleszczyk i Pytlak.

Kilka zdjeć z meczu: odnośnik, odnośnik, odnośnik

WIDZÓW: 500 (w tym 80 Kaszubii)

Jest to pierwsza seria podsumowania, lecz zapewniam wszystkich, że będzie prowadzona co tydzień. Dlatego zachęcam gorąco wszystkich zgodowiczów oraz przedstawicieli FC do nadsyłania swoich zapowiedzi oraz podsumowań, ponieważ wiadomości z "pierwszych rąk" zawsze są dokładniejsze czy też ciekawsze dla czytelników. Załączniki w postaci zdjęć i filmów mile widziane. W tym celu proszę pisać na adres e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

autor: Łukasz Dyszkant