Raport meczowy: Olimpia Sztum - Lechia Gdańsk | Kolejka 28 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska2003/04 IV Liga - Gr. pomorska

Olimpia Sztum vs Lechia Gdańsk
1 1

Więcej info

Data meczu: sobota, 22 maj 2004
Godz. meczu: 12:00 h
Sędzia: Tomasz Góreczny
 
Widzów : 1.100

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Przemysław Urbański <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Marek Wasicki Min. zmiany 62 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Jakub Gronowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Jakub Bławat Min. zmiany 82 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Dawid Jędrzejak <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Marek Widzicki GOL Min. 84 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/gronowski_jakub.jpg' height='40' width='40' /><br />Jakub Gronowski Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/melaniuk_janusz.jpg' height='40' width='40' /><br />Janusz Melaniuk Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kalkowski_maciej.jpg' height='40' width='40' /><br />Maciej Kalkowski

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Bramka (Olimpia):

    Mazurek 90+1’

    Żółta Kartka (Olimpia):

    Chmielewski

    Skład (Olimpia):

    Rybarczyk - Ratajczyk, Mazurek, Barnat, Pliszka (83’Pajdzik), Jasiński, Wilmański (87’Twardowski), Korda, Wilk, Dudziński, Chmielewski (90’Hadrysiak)

    Info:

    Na meczu 600 kibiców Lechii.

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Lechia Gdańsk oblała kolejny ważny egzamin w staraniach o uzyskanie promocji do wyższej klasy, a o powadze sytuacji świadczy fakt, iż dwa niepowodzenia z rzędu po raz ostatni przytrafiły się klubowi trzy lata temu, jeszcze w drugiej lidze. Lechiści zgubili cenne punkty w identycznie niezrozumiały sposób, jak podczas środowych derbów, nie potrafiąc utrzymać korzystnego wyniku przez zaledwie kilka końcowych minut. W efekcie stracili też zajmowaną od 16. kolejki pozycję lidera na rzecz rozpędzonej Gedanii. Już kilka godzin po meczu trener Jerzy Jastrzębowski zapłacił głową za rozczarowującą ostatnio postawę biało-zielonych.

    Podział punktów w Sztumie, to nic innego jak porażka gdańszczan. Spotkanie należało wygrać, żeby zapewnić sobie możliwie spokojną końcówkę sezonu. Lechia tymczasem dopuściła do straty zdobyczy punktowej, mimo że w 84 minucie cieszyła się z objęcia prowadzenia. W jej barwach na boisku przebywało wtedy dwóch byłych pierwoszligowców (Kaczmarek, Kalkowski), jeden były drugoligowiec (Borkowski) i czterech ekstrzecioligowców (Czajka, Gronowski, Jędrzejak, Morka). A jednak zespołowi nie starczyło doświadczenia i opanowania, żeby powstrzymać przed wyrównaniem przeciętnie grających gospodarzy, którzy rękawy na dobre zakasali dopiero wtedy, gdy w oczy zajrzało im widmo porażki. Jeszcze niedawno Lechia dobiłaby takiego rywala kontratakami lub grając dalej swoim rytmem. Teraz niestety kolejny raz okazała się drużyną infantylną, która niczym bezmyślny i bezsilny bokser pozwala zamknąć się we własnej strefie obronnej i przyjmuje szereg mocnych ciosów z nadzieją, że uda się utrzymać na nogach do finalnego gongu. To beznadziejna strategia, o czym w środę uświadomiła już lechistów Gedania. Lechia nie wyciągnęła żadnych wniosków i ponownie wylądowała na deskach.

    W przebudzeniu się nie pomogły biało-zielonym zmiany personalne. Pierwszy raz w tym roku w IV lidze bronił Bąk, który zastąpił obwinianego za środowe niepowodzenie Opuszewicza. Z kolei Matuka posadziły na trybunach cztery żółte kartki, co umożliwiło ligowy debiut stoperowi Czajce. Do łask wrócił Morka, a atak po raz pierwszy przybrał wyjściową formę: Bławat - Wasicki. Nie dało to absolutnie nic. Lechiści wyglądali na wciąż przybitych po porażce w derbach Gdańska. Nie potrafili skonstruować składnej akcji, zazwyczaj po 2-3 podaniach piłka stawała się łupem gospodarzy. Ci sprawiali pod tym względem korzystniejsze wrażenie, emanowali większym spokojem, ale ich inwencja kończyła się przed polem karnym. Olimpia mogła strzelić pierwszą bramkę w 14 minucie, gdy Kaczmarek zagrał piłkę głową tak niefortunnie, że tylko parada Bąka zapobiegła nieszczęściu. Najlepszą sytuację dla Lechii miał w 28 minucie Wasicki, który znalazł się kilka metrów od bramki w sytuacji sam na sam, jednak fatalnie spudłował. Bławat marnował energię na przepychanki z rywalami, więc kilka jego strzałów ledwie doleciało do bramki. Bite przez Kaczmarka rzuty wolne, to tylko strachy na lachy. Słabiej, niż do tego przyzwyczaił, grał Kalkowski. Najlepsze wrażenie sprawiali Czajka oraz Borkowski, najbardziej pracowity i kreatywny lechista na placu gry.

    W drugiej połowie obie drużyny wzięły się w garść. Jastrzębowski przesunął do ataku Melaniuka, który zaczął z impetem i już w 2 minucie po przerwie huknął na bramkę Rybarczyka, niestety niecelnie. W odpowiedzi w sytuacji sam na sam w polu karnym znalazł się bardzo aktywny w całym meczu 17-letni Pliszka, ale Bąk nie dał się pokonać. Później dwukrotnie w bardzo dobrej sytuacji znalazł się Urbański. W 71 minucie mizernie spisujący się w Sztumie Widzicki znakomitym podaniem uruchomił Melaniuka, który popędził na bramkę rywala, ale mając przed sobą wyłącznie bramkarza, w ostatniej chwili został dogoniony i powstrzymany przez jednego z defensorów. Olimpia zrewanżowała się sytuacją Dudzińskiego, którego uderzenie z odległości 15 metrów odbiło się rykoszetem od Kaczmarka i nieznacznie minęło bramkę. W 82 minucie znakomita sytuacja dla Lechii po faulu na Widzickim - rzut wolny tuż sprzed linii pola karnego. "Uderzał Marcin Kaczmarek, zawodnik który urodził się w naszym pięknym mieście!" - oznajmił spiker z wyraźnym zadowoleniem, gdyż silny strzał poszybował kilka metrów nad poprzeczką. Szkoleniowiec gdańszczan dokonał aktu desperacji i wystawił do gry Jędrzejaka.

    Ale właśnie wtedy rozpoczęło się najbardziej emocjonujące 10 minut w całym spotkaniu. Gdy wynik bezbramkowy wydawał się w obliczu panującej na boisku anemii coraz bardziej realny, Lechii dopisało szczęście. W 84 minucie prawym skrzydłem dobiegł do linii końcowej Kalkowski i płasko dośrodkował w poprzek pola karnego. Piłka przeturlała się pomiędzy nogami zawodników pod samą bramkę, a stojący na 6. metrze Gronowski nie mógł nie trafić. I trafił! Zawodnicy oraz kibice Lechii świętowali - lider pozostanie na Traugutta, awans będzie bardzo blisko! Tyle że piłkarze Olimpii dalecy byli od bezradnego rozkładania rąk i mimo kilku zaledwie minut pozostałych do końca meczu, ruszyli do szturmowego ataku. W ciągu 300 sekund stworzyli pod bramką biało-zielonych więcej dobrych sytuacji, niż przez cały mecz. Lechiści dali zamknąć się we własnym polu karnym, a ich poczynania ogarnął wielki chaos. Raz za razem było tak gorąco, że sympatycy Lechii ucichli i zaczęli już tylko nerwowo odliczać czas. Uderzał Mazurek, za chwilę Twardowski, ale Bąk - wbrew pewnym obawom - wszystko dzielnie bronił. W 90 minucie któryś z lechistów zagrał piłkę ręką, jednak sędzia mimo protestów gospodarzy nie podyktował rzutu karnego. Nie minęła minuta, gdy w polu karnym Lechii wybuchło kolejne wielkie zamieszanie. Nie widać już było co dokładnie się dzieje, w tłumie piłkarzy ktoś próbował wybić piłkę, ktoś strzelił w poprzeczkę, ale wtedy dobitka wylądowała w siatce. Olimpia szaleje, Lechia jeszcze nie wierzy. Pogrążył ją kapitan sztumian i lider defensywy, Mazurek. Najlepszy zawodnik meczu, profesorsko powstrzymujący wiele akcji Lechii. A kiedyś podopieczny Jastrzębowskiego w drugoligowej Pomezanii...