Bramki (Waplewo):
Zaleski 24’, Przybysz 75’, Gorbiel 90’
Skład (Waplewo):
Zdzisław Bednarek – Rafał Cedro, Piotr Bobko, Tomasz Buklewski, Marek Roszkowski, Mariusz Gorbiel, Karol Kamiński, Tomasz Cedro, Tomasz Bednarek, Piotr Niemczyk / Trener : Krzysztof Drzyzga
Info:
Na meczu 120 kibiców Lechii.
Relacja (Lechia.gda.pl):
Spadkowiczowi z piątej ligi musiała stawić dzisiaj czoło w spotkaniu wyjazdowym gdańska Lechia. Ludowy Klub Sportowy Waplewo, gdyż to o nim mowa, nie zalicza się jednak w tym sezonie do faworytów IV grupy A-klasy. Wprawdzie w dotychczasowych meczach domowych zanotował komplet zwycięstw, ale czy ktokolwiek spodziewał się innego scenariusza, niż uzyskanie przez gdańszczan kolejnych trzech punktów?
Mecz był przeciętnym widowiskiem, tym bardziej, że tradycyjnie jego przebieg był monotonny od samego początku. W 15 minucie sędzia dyktuje rzut karny dla biało-zielonych, co już powoli staje się regułą. Zostaje on pewnie wykorzystany i faworyci szybko uzyskują przewagę. 10 minut później, słabo grające Waplewo przeprowadza akcję, która dość niespodziewanie kończy się golem i jest 1:1. Gospodarze z rezultatu remisowego mogli się cieszyć zaledwie kilka minut, gdyż po 30 minucie gry gdańszczanie w odstępie kilku minut dwa razy trafiają do ich siatki. Pierwsza połowa kończy się zatem prowadzeniem 3:1 i nic nie zapowiada, żeby korzystny rezultat mógł zostać zagrożony. Druga połowa to potwierdziła i mimo że końcowy wynik sugeruje ciężką przeprawę, to jednak nie znajduje to potwierdzenia w przebiegu gry. Ok. 6 minut po przerwie Lechia Gdańsk podwyższa na 4:1 i w tym momencie mecz był już całkowicie rozstrzygnięty. Wprawdzie w 75 minucie Waplewo uzyskuje kontaktową bramkę, ale chwilę później trafieniem odpowiadają młodzi lechiści. W 90 minucie gospodarzom udaje się strzelić jeszcze jednego gola, po czym sędzia praktycznie od razu odgwizdał koniec spotkania. Wynik meczu - 5:3 dla Lechii Gdańsk po niezbyt emocjonującym spektaklu, ale nie dziwmy się naszym piłkarzom - ile można grać z maksymalnym zaangażowaniem, gdy gra się z drużynami dużo słabszymi.
Przejdźmy do części kibicowskiej. Fatalny dojazd do tej niewielkiej miejscowości spowodował, że praktycznie tylko cztery osoby dojeżdżały inaczej, niż własnymi samochodami. Ci ostatni musieli się trochę namęczyć, żeby dotrzeć w miejsce, z którym ostatnio PKP zlikwidowały nawet połączenia kolejowe. Na frekwencję miały też na pewno pewien wpływ rozgrywane równolegle spotkania Arka Gdynia-ŁKS Łódź, Gedania Gdańsk-Bałtyk Gdynia, czy nastawienie się części osób na niedzielny wyjazd do Warszawy na mecz Polonii z Wisłą Kraków. Mimo wszystko z liczebnością było naprawdę nieźle (ponad 100 osób, z czego kilkunastu fanów Pomezanii Malbork), a ci, którzy przybyli, na pewno tego nie żałowali. Już w pierwszej połowie doping prezentował się dobrze, ale po przerwie była to istna rewelacja. Szczególnie w ostatnich 20 minutach, gdzie głośne śpiewy leciały non-stop, a w górę poszły dwie przywiezione flagi, które powiewały na rękach. W chwili ostatniego gwizdka niemal wszyscy wbiegli na murawę, gdzie mogli cieszyć się ze zwycięstwa razem z piłkarzami. W moim mniemaniu najlepszy wyjazd, jaki odbył się w tym sezonie (nie liczę Sobowidza, gdzie nie byłem). Na uwagę zasługuje też fakt, iż chyba po raz pierwszy w tym sezonie mecz z udziałem Lechii oglądało wielu kibiców gospodarzy - było ich nawet więcej, niż nas - ok. 130. I chyba częściej patrzyli się na naszą prezentację, niż na murawę.
|