Raport meczowy: Pogoń Prabuty - Lechia Gdańsk | Kolejka 15 | 2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II
2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II

Pogoń Prabuty vs Lechia Gdańsk
1 1

Więcej info

Data meczu: sobota, 16 listopad 2002
Godz. meczu: 14:00 h
Sędzia: Przemysław Zagórski
 
Widzów : 600

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 35 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Michał Giliga <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Mariusz Bloch Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Łukasz Ciucias <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Marcin Waniuga Min. zmiany 76 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Tomasz Słabkowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Paweł Staruszkiewicz Min. zmiany 76 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Bartłomiej Giruć <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Tomasz Słabkowski GOL Min. 82 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/wiszniewski_jakub.jpg' height='40' width='40' /><br />Jakub Wiszniewski Żółta kartka Min. 65 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/urbanski_przemyslaw.jpg' height='40' width='40' /><br />Przemysław Urbański

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Bramka (Pogoń):

    Tatara 2’

    Info:

    Na meczu 170 kibiców Lechii.

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Pogoń Prabuty w swoich poprzednich siedmiu spotkaniach zdobyła jeden punkt, dzisiaj dołożyła drugi. Prabucianie mieli pecha - zabrakło im tylko kilku minut, aby odnieść zwycięstwo nad lechistami, nie potrafiącymi wygrać już trzeciego wyjazdowego spotkania z rzędu. Tak tragicznie grającej Lechii nie oglądaliśmy chyba od czasów drugiej ligi. Jeszcze miesiąc temu gdańszczanie byli pewni objęcia pozycji lidera, tymczasem zimę przyjdzie im spędzić z 5-punktową stratą do prowadzącego Powiśla Dzierzgoń.

    Lechia przystąpiła do meczu już bez Marka Wasickiego, najlepszego strzelca zespołu, który 3 dni wcześniej wyjechał do drużyny juniorów FC Energie Cottbus. Na boisku zamiast niego w pierwszym składzie wyszedł Marcin Waniuga. Niestety był bezproduktywny i zanotował dużą ilość strat. Jednak od reszty kolegów zbyt mocno nie odstawał.

    Początkowe momenty gry okazały się przełomowe dla losów spotkania. Już w drugiej minucie Lechia doznała osłabienia, gdy Paweł Staruszkiewicz w wyniku boiskowego starcia doznał groźnej kontuzji i z podejrzeniem złamania nogi odjechał do szpitala. Sekundy później gospodarze prowadzili już 1:0. Po rzucie rożnym uderzoną piłkę odbił jeszcze głową Piotr Tatara i nisko notowani gospodarze mogli cieszyć się z sensacyjnego prowadzenia z Lechią.

    O reszcie boiskowych wydarzeń ciężko się rozpisywać. Biało-zieloni grali druzgocąco źle. Bez jakiejkolwiek koncepcji sforsowania prabuckiej obrony, bez przekonania, wreszcie bez tego, czym jeszcze rok temu potrafili oczarować największych malkontentów. Mianowicie bez zaangażowania, woli walki, bez tak cechującej ich niegdyś młodzieńczej energii. Co gorsza, nie był to sporadyczny przypadek, gdyż te same zarzuty ciążą nad piłkarzami oraz mającym motywować ich szkoleniowcem już od wielu tygodni. W pierwszej połowie tylko raz poważniej zagrozili bramce miejscowych, jednak strzał zza pola karnego Krzysztofa Wilka trafił prosto w bramkarza. Jak usłyszeliśmy - był to rezerwowy golkiper Pogoni, gdyż pierwszy jest policjantem i w godzinach meczu pracował akurat... w mundurze przy jego zabezpieczeniu.

    Druga połowa zmieniła tylko tyle, że gospodarze bardziej skupiali się już na bronieniu korzystnego dla nich wyniku. Dla kibiców Lechii ważniejsze jednak było, aby to ich ulubieńcy zmienili styl gry. Nic takiego nie nastąpiło. Brak bojowości i składnej gry nie dawał nadziei na zdobycie choćby wyrównującego gola. Niecelne strzały oddali Krzysztof Bartoszuk i Jakub Wiszniewski. Niskiego wzrostu bramkarz Pogoni nawet nie musiał się wysilać, by jego konto strat pozostawało czyste.

    8 minut przed końcem spotkania (i tyle samo przed zachodem Słońca) lechistom nareszcie coś się dzisiaj udało. Przed polem karnym piłka szła krótkimi podaniami, jak po sznurku, z prawego skrzydła na lewe. Piłkarze, nie wiedzący za bardzo co uczynić z futbolówką, podawali ją szybko do najbliższego partnera. Skrajnie usytuowany Wilk nisko dośrodkował w pole karne, gdzie z kilku nadbiegających zawodników do piłki dość szczęśliwie dopadł Wiszniewski i bez przyjmowania wyrównał.

    Dopiero wtedy Lechia lekko otrząsnęła się z marazmu i przez moment śmielej zaatakowała, ale dzisiaj na zwycięstwo nie było jej stać. Byłoby ono zresztą niezasłużone, gdyż w całym meczu to gospodarze przeprowadzali lepiej zorganizowane akcje i nawet po stracie gola mogli jeszcze pokusić się o wygraną. Różnica w umiejętnościach nie była zauważalna, mimo że tylko jedna z grających w tym spotkaniu drużyn ma ambicje grać w przyszłym roku w wyższej lidze. Natomiast różnicę w waleczności i nieustępliwości dało się zaobserwować wyraźnie. Niestety na korzyść Pogoni.

    Chyba dobrze, że runda jesienna dobiegła końca, gdyż z każdym kolejnym meczem spada nie tylko forma piłkarzy, ale i liczba kibiców, chcących oglądać ten regres. Do Prabut gdańscy fani przyjechali w liczbie ok. 170 osób. Dość niespodziewanie, lepszy doping zaprezentowali całkiem licznie zgromadzeni na trybunach prabucianie. Nie za bardzo mogli się jednak zdecydować - raz dawali Lechii oznaki sympatii, żeby po chwili zaprezentować wrogo brzmiące przyśpiewki. Fani Lechii przyjmowali to najczęściej z obojętnością, bardziej przejmując się oddalającymi się na boisku szansami na bezstresowy awans.

    Po meczu grupka kibiców kilkanaście minut oczekiwała przed szatniami na trenera Tadeusza Małolepszego, aby raz kolejny w dosadnych słowach dać mu do zrozumienia, że powinien podać się do dymisji. Szkoleniowiec i tym razem nie dał się przekonać, w ostrej wymianie zdań odsyłając swoich oponentów do ludzi osłabiających skład. W dużym autokarze odjechał do Gdańska z zaledwie kilkoma piłkarzami, gdyż reszta postanowiła wrócić prywatnymi samochodami... Tak zakończyła się dla Lechii Gdańsk runda jesienna AD 2002.