Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Orkan Rumia | Kolejka 10 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska2003/04 IV Liga - Gr. pomorska

Lechia Gdańsk vs Orkan Rumia
8 1

Więcej info

Data meczu: sobota, 04 październik 2003
Godz. meczu: 15:00 h
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku
Sędzia: Andrzej Szerszeń
 
Widzów : 1.500

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Bartłomiej Stolc <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Marek Szutowicz Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Przemysław Urbański <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Jakub Gronowski Min. zmiany 54 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Marek Kowalski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Robert Morka Min. zmiany 72 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Marek Wasicki <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Zbigniew Kobus GOL Min. 77 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/stolc_bartlomiej.jpg' height='40' width='40' /><br />Bartłomiej Stolc GOL Min. 76 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/urbanski_przemyslaw.jpg' height='40' width='40' /><br />Przemysław Urbański GOL Min. 71 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kobus_zbigniew.jpg' height='40' width='40' /><br />Zbigniew Kobus GOL Min. 69 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/borkowski_tomasz.jpg' height='40' width='40' /><br />Tomasz Borkowski GOL Min. 47 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/widzicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Widzicki GOL Min. 35 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/szutowicz_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Szutowicz GOL Min. 17 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kobus_zbigniew.jpg' height='40' width='40' /><br />Zbigniew Kobus GOL Min. 14 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/widzicki_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Widzicki Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/borkowski_tomasz.jpg' height='40' width='40' /><br />Tomasz Borkowski Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kobus_zbigniew.jpg' height='40' width='40' /><br />Zbigniew Kobus

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Bramka (Orkan):

    Bojaruniec 41’

    Żółta Kartka (Orkan):

    Skwiot, Osior

    Skład (Orkan):

    Duda - Skwiot, Wesserling, Dampc (35’Bojaruniec), Manteufel, Kątny (46’Czaja), Mitrosz, Adamiuk (72’Socha), Osior, Ł.Hebel (68’Biszto), D.Hebel

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Mecz dwóch czołowych klubów czwartej ligi zakończył się rezultatem, jaki rzadko pada nawet w rywalizacji zespołów grających w różnych klasach rozgrywkowych. Orkan Rumia nie zasłużył na tak ogromne upokorzenie, ale zagrał otwarcie i wziął na siebie całą złość lechistów nagromadzoną w wyniku straty punktów w Starogardzie Gdańskim. W przeciwieństwie do tamtego spotkania, biało-zieloni zagrali tym razem jak jedna, zgodna i doskonale zgrana drużyna, a efekt przerósł wszelkie oczekiwania. Na Traugutta nie brakowało świetnych akcji, gry zespołowej, pięknych goli, radości gospodarzy i rozpaczy bezlitośnie poniewieranych rumian, którzy w dotychczasowych dziewięciu kolejkach stracili zaledwie siedem bramek. Do przyszłotygodniowych derbów Lechia nie przystąpi wprawdzie z pozycji lidera, ale zaprezentowana przeciwko Orkanowi postawa, to bardzo optymistyczny prognostyk przed szlagierem rundy.

    Konia z rzędem temu, kto obstawiłby wynik 8:1 przed rozpoczęciem gry. Ten mecz zapowiadał się jako bardzo trudny, a Orkan Rumia - mimo że osiągane dotychczas przez tę drużynę wyniki były aż nadspodziewanie dobre, jakby ponad jej potencjał - jako wymagający rywal, zdolny do sprawienia niespodzianki. Oczywiście można gdybać co by się stało, gdyby beniaminek z Rumi w nietypowych okolicznościach w ciągu trzech zaledwie minut nie został pozbawiony większości szans, gdyby miał bardziej przychylnego sędziego i więcej szczęścia. Lechia zagrała jednak na tyle dobrze, że z pewnością i wówczas bez problemu sięgnęłaby po komplet punktów.

    Zaczęło się jednak wyrównanie i już w trzeciej minucie Dariusz Hebel musiał być powstrzymywany w polu karnym przez defensorów Lechii. W odpowiedzi błyskawiczną kontrę wyprowadzili lechiści, a po podaniu Zbigniewa Kobusa sam na sam z bramkarzem gości stanął Marek Szutowicz. Strzelił prosto w swojego oponenta, ale w tej samej chwili sędzia i tak odgwizdał spalony. W 6 minucie pozostawiono zbyt dużo miejsca Bartłomiejowi Osiorowi, na szczęście jego strzał okazał się niecelny.

    W 14 minucie rozegrała się akcja, która miała decydujący wpływ na przebieg spotkania. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Paweł Żuk, a golkiper Adam Duda, próbując piąstkować w tłumie zawodników, padł nagle na murawę 5 metrów obok bramki. Futbolówka wyszła za boczną część pola karnego, gdzie ponownie przejął ją Żuk i dokładnie dośrodkował w pole bramkowe wysoko ponad leżącym od paru sekund kontuzjowanym Dudą. Chociaż Marek Widzicki wyskoczył do piłki w otoczeniu bodaj czterech defensorów gości, to i tak zdołał trafić do siatki. - Nawet jeśli bramkarz nie był w tej sytuacji faulowany, to sędzia powinien przerwać grę - żalili się później piłkarze Orkana.

    Zaledwie trzy minuty później na rumian spadł kolejny cios. Z niemal środka boiska dynamicznie ruszył Kobus, z dużą prędkością wbiegł w środek pola karnego i nie przejmując się próbującymi go powstrzymać licznymi zawodnikami Orkana potężnie uderzył w krótki róg bramki Dudy. Gol i 2:0! Bardzo efektowna akcja, godna pierwszoligowych boisk. Przyjezdni tymczasem już po 17 minutach gry znaleźli się w niezwykle trudnym położeniu.

    Lechia nie zamierzała wcale na tym poprzestać. Niecelne strzały oddali Widzicki i Kobus, w 24 minucie ładnej centry w wykonaniu Jakuba Gronowskiego nie sięgnęli Kobus i Żuk. Nie minęła minuta, a znakomitym odbiorem popisał się Żuk, świetnie dośrodkował w pole karne, ale w bardzo dobrej sytuacji Szutowicz nie zdołał oddać celnego strzału. Podobnie było w 32 minucie, gdy został obsłużony przez Kobusa. Nie będący w pełni zdrowia "Szuto" (opuścił boisko w przerwie) w końcu jednak uzyskał swoją dziesiątą bramkę w lidze, zrównując się tym samym z Dariuszem Heblem. Wszystko rozpoczęło się od Tomasza Borkowskiego, który z własnej połowy podał na lewe skrzydło do Żuka, ten z kolei zagrał na 14. metr, skąd rozpędzony Szutowicz silnym strzałem podwyższył na 3:0.

    Rumianie nie byli skupieni wyłącznie na obronie, inicjowali ataki, wszystko kończyło się jednak jeszcze przed polem karnym lechistów. Bardzo dobrze, agresywnie i skutecznie poczynali sobie zwłaszcza boczni obrońcy - Marcin Gąsiorowski oraz Robert Morka. Jednak w 41 minucie wprowadzony parę minut wcześniej na boisko Sebastian Bojaruniec oddał bardzo mocny strzał ze środka pola, z ponad 25 metrów. Mateusz Bąk wyciągnął się jak długi, ale płasko lecąca piłka odbiła się tylko od słupka i zatrzepotała w siatce. Przez chwilę mogło się jeszcze wydawać, że ten mecz nie jest rozstrzygnięty. Zwłaszcza, że za moment akcję próbował przeprowadzić Hebel, a w 44 minucie możliwość wyprowadzenia niebezpiecznej kontry po fatalnej stracie Kobusa zaprzepaścił Oskar Mitrosz, popisując się beznadziejnym podaniem.

    Nadzieje gości w drugiej minucie doliczonego do pierwszej połowy czasu gry rozwiał jednak Widzicki, który zdołał przebić się przez niepotrafiącą powstrzymać go obronę i stojąc oko w oko z Dudą z gracją przerzucił nad nim piłkę. Tak dobrej skuteczności "Widzikowi" zabrakło w początkowych minutach po przerwie. Piłkarze Orkana zostawiali mu wyjątkowo dużo miejsca, lechiści natomiast obsługiwali go dobrymi podaniami, w efekcie czego dwukrotnie znalazł się w sytuacjach sam na sam, ale tym razem lepszy był bramkarz. Uderzał też Bartłomiej Stolc, jednak obok słupka.

    Około 55 minuty nastał okres dominacji Orkana, a biało-zieloni dali się nawet nieco zepchnąć na własną połowę. Pod bramką Bąka parę razy zrobiło się goręcej, ale nie na tyle, żeby padł z tego gol. Bramkarz Lechii w trakcie całego meczu spisywał się pewnie i niesłychanie walecznie, bardzo dobrze grał na przedpolu, gdzie parokrotnie zażegnał niebezpieczeństwo. Kontrowersje wzbudziła tylko jedna jego interwencja z pierwszej połowy, gdzie prawdopodobnie faulował Marcina Manteufela przy samej linii bramkowej. We wspomnianym fragmencie gry najgroźniej było po zagraniu Łukasza Hebla, jednak żaden z jego partnerów nie zdołał wykończyć tej akcji.

    W 67 minucie przypomniał o sobie Kobus - najpierw otrzymał żółtą kartkę za faul, a już sekundy później miał dogodną sytuację, jednak spudłował, ku złości oczekującego na podanie Stolca. W 69 minucie znów szarżował na bramkę, a jego uderzenie tym razem trafiło w słupek. Piłka pozostała w obrębie pola gry, przejął ją Żuk i zagrał przed pole karne do kapitana swojej drużyny, Borkowskiego, który popisał się pięknym uderzeniem w długi róg. 5:1! Goście byli na łopatkach, ale koszmar dopiero się dla nich zaczynał. Dwie minuty później przez ich dziurawą jak ser szwajcarski defensywę przebił się Marcin Kaczmarek. Duda wyszedł z bramki i zdołał nawet odbić uderzenie stopera Lechii, ale wobec dobitki Kobusa, do pustej bramki, nie było już ratunku.

    Całkowite rozbicie defensywy klubu z Rumi najbardziej uwidoczniło się w 76 minucie. Cichy bohater tego spotkania, najmłodszy na boisku Paweł Żuk, raz kolejny popisał się znakomitym i precyzyjnym zagraniem w pole karne, zapisując na swoim koncie czwartą tego dnia asystę. Gorzej ustawiony Stolc zostawił piłkę Przemkowi Urbańskiemu, który spokojnie trafił obok niemającego szans bramkarza. Wokół obu lechistów nie było żadnych obrońców. Minutę później było już 8:1. Debiutujący w IV lidze 19-letni obrońca Marek Kowalski odważnie ruszył w kierunku środka boiska, podał do Stolca, który nie kombinował, lecz z 18 metrów fantastycznie przymierzył w samo "okienko". Nokaut. Duda zaczął klaskać, choć nie wiemy, czy pragnął docenić w ten sposób śliczny strzał napastnika Lechii, czy może ironicznie podsumować postawę swoich partnerów...

    Na tym koncert strzelecki dobiegł końca, chociaż bramki mogły paść jeszcze po obu stronach. Kaczmarek na stałe przeniósł się do drugiej linii, więc także i Lechia znacząco rozluźniła szyki obronne. 5 minut przed końcem mógł wykorzystać to Manteufel, ale "Bączek" nie dał się pokonać, będąc asekurowanym przez Sławomira Matuka. Brawa dla Lechii za bardzo dobry mecz, ale nie wolno popadać w przesadną euforię - za tydzień z Gedanią będzie o niebo trudniej.

    Adam Walczak, trener Orkana Rumia: - "Lechia zagrała bardzo dobry mecz i wygrała zasłużenie. Miała w tym spotkaniu zdecydowaną przewagę i wykorzystała większość swoich sytuacji. Grała zespołowo, ja tymczasem zespołu dziś nie miałem, bo w Orkanie występowało jedenastu indywidualistów. Drużyna kompletnie nie realizowała założeń, a grę defensywną można określić tylko mianem katastrofy. Lechiści wchodzili w naszą obronę jak w masło, nie wiem, moi piłkarze chyba nie wytrzymali presji. Nic więc dziwnego, że aż trudno zliczyć wszystkie strzelone nam bramki...".

    Jerzy Jastrzębowski, trener Lechii Gdańsk: - "Zagraliśmy dobry mecz, ale wbrew pozorom nie był on wcale łatwy. Goście chyba stracili wiarę po pierwszych dwóch bramkach, a to ułatwiło nam zadanie. Cieszy mnie, że stwarzaliśmy dobre sytuacje, że rozegrano wiele ładnych akcji. Gra do przodu idzie nam w miarę, niemniej musimy jeszcze popracować nad defensywą. Głównym naszym atutem było to, iż byliśmy zdecydowanie szybsi i bardziej ruchliwi od naszych przeciwników. Lechiści wyszli na boisko skoncentrowani i odnieśli wysokie zwycięstwo. Jak na zaprezentowaną przez Orkan grę - nawet zbyt wysokie"