Bramka (Wybrzeże):
Kierzkowski Jarosław 68’
Info:
Na meczu 250 kibiców Lechii.
Relacja (Lechia.gda.pl):
Zwycięstwo nad ligowym outsiderem z Objazdy, który tydzień wcześniej wrócił z Kartuz z bagażem sześciu straconych bramek, pozwoliło korespondencyjny pojedynek z Gedanią sprowadzić do stanu punktowego sprzed feralnego remisu z KP Sopot. Ponownie uzyskaliśmy pięć punktów przewagi, lecz już nie nad wiceliderem, którym dość niespodziewanie po trzech wiosennych kolejkach została Olimpia Sztum. Zwycięstwo choć oczekiwane i pewne, znów osiągnięte zostało w stylu pozostawiającym wiele do życzenia, a wywalczenie większej liczby kartek niż bramek zmusi trenera Jastrzębowskiego już w najbliższą sobotę do całkowitego przemeblowania ataku.
Podążających za piłkarzami kibiców, których liczba w porównaniu do ostatnich wyjazdów została znacznie przerzedzona, tak przez odległość jak i problemy z transportem, Objazda przywitała klimatem ożywiającym niedawne wspomnienia z klasy A. Krajobraz z przylegającą do boiska szkołą, wozami strażackimi z poprzedniej epoki, oddzielającą trybunę dla gości od boiska siatką, wydatnie utrudniającą możliwość obserwowania meczu, dopełniały służby porządkowe składające się z oddziałów prewencji, straży pożarnej, żandarmerii wojskowej oraz ochrony, na czele której wyjątkowo stanął kierownik miejscowej drużyny. In plus zaliczyć trzeba murawę nie utrudniającą zawodnikom gry.
Lechiści od początku rozpoczęli ze sporym animuszem wypracowując sobie pierwszą sytuację strzelecką już w 3. minucie - po faulu na Szutowiczu rzut wolny z odległości kilku metrów od linii pola karnego wykonuje nieskutecznie Borkowski. Moment później jeden z nielicznych tego dnia kontrataków wyprowadza Wybrzeże, kończy się on strzałem z 30 metrów wprost w ręce Opuszewicza.
Dużą chęć do gry wykazuje debiutujący w wyjściowej jedenastce Bławat, popisując się najpierw efektownym szczupakiem, by za chwilę, wypuszczony w uliczkę między dwóch obrońców, znaleźć się sam na sam przed skutecznie interweniującym bramkarzem Sendeckim. Będąc jednym z aktywniejszych zawodników na boisku nie jest w stanie ustrzec się od popełniania fauli. Za przewinienia karany jest żółtymi kartkami - pierwszy raz w 28. minucie, następnie 18 minut przed zakończeniem spotkania.
Lechiści utrzymują znaczącą przewagę, zamykając Wybrzeże w hokejowym zamku i przez długi czas nie pozwalają piłce przekroczyć środkowej linii boiska. Jednak bramkarza gości wciąż nie mogą pokonać. Na drodze stają albo obrońcy, albo podniesiona raz za razem chorągiewka liniowego czy wreszcie brak skuteczności. Jak się okazało, największym zagrożeniem dla drużyny z Objazdy byli jej właśni obrońcy z dużą regularnością prowokujący kontrowersyjne sytuacje w obrębie pola karnego. Arbiter dopiero przy trzecim z kolei takim zagraniu (wcześniej mógł dopatrzyć się ręki w 13. czy faulu w 25. minucie) przerwał grę i wskazał wapno. Jedenastkę wywalczył Bławat zmuszając swoim wyjściem na czystą pozycję jednego z przeciwników do nieczystej interwencji. 29. minuta - do piłki podbiega Kalkowski i 1:0.
Po zdobyciu bramki Lechia obniżyła tempo, a na nieśmiałe próby przedarcia się na nasze pole karne zdecydowali się gospodarze. Najgroźniejsza z nich nastąpiła w 42. minucie, gdy Makowiecki w biegu z około 25 metrów uderzył tuż nad poprzeczką bramki Opuszewicza. Lechiści na drugi celny cios zdobyli się tuż przed zakończeniem pierwszej połowy. Bławat posyła piłkę do Melaniuka w pole karne, ten w dość ekwilibrystyczny sposób odbiera w powietrzu futbolówkę jedną nogą, by momentalnie drugą uderzyć ją nad próbującym interweniować Sendeckim.
Początek drugiej połowy to lustrzane odbicie obrazu z pierwszej części gry. Dwukrotnie przed szansą podwyższenia wyniku staje Melaniuk. Najpierw w 48. minucie, otrzymując podanie ze skrzydła od Szutowicza sprawia wrażenie jakby nie wiedział którą z nóg zagrać, zaś kilka minut później wybita z rogu piłka tyleż niespodziewanie dla niej samej co i dla naszego pomocnika ląduje tuż przed nim. Obie akcje nie kończą się strzałem. Pechowa dla Wybrzeża okazuje się 13. minuta po wznowieniu gry. Jedenastkę po faulu na Widzickim znowu skutecznie egzekwuje Kalkowski.
Nie potrafiąc wykorzystać nawet przewagi czterech na dwóch (strzał Widzickiego nad poprzeczką) gdańszczanie prowokują gospodarzy do przeprowadzenia akcji meczu. W 68. minucie całkowicie niespodziewanie z 25 metrów na kapitalny strzał decyduje się Kierzkowski. Piłka wpada w samo okienko bramki, Opuszewicz bez szans. Po zejściu z murawy wykluczonego Bławata gra toczy się głównie w środkowych częściach boiska. Lechia kontrolując przebieg zdarzeń nadal dąży do zdobycia kolejnej bramki. Jednak sytuacje w jakich znaleźli się Szutowicz, Jędrzejak (ładny, silny strzał głową), Widzicki czy Melaniuk nie zmieniają już wyniku spotkania.
|