Raport meczowy: Polanka Rokocin - Lechia Gdańsk | Kolejka 20 | 2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II |
2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II |
Polanka Rokocin | vs | Lechia Gdańsk |
0 | 0 |
Data meczu: sobota, 26 kwiecień 2003 | ||
Godz. meczu: 16:00 h | ||
Sędzia: Andrzej Witkowski | ||
Widzów : 950 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
|
|
|
Skład (Polanka):Paprzycki - Bielecki (70’Kubik), Siora, Manuszewski, Leder, Kuczma (81’Klinkosz), Szlicht, Słomiński, Worzała (65’Szamp), Rutkowski, Chrzanowski Info:Mecz oglądało 600 kibiców Lechii Relacja (Lechia.gda.pl):Bezbramkowym remisem zakończyło się spotkanie dwóch prowadzących oraz zdecydowanie najskuteczniejszych zespołów w drugiej grupie Klasy Okręgowej (w 19 kolejkach oba zdobyły łącznie 142 gole). Niekorzystny dla Lechii wynik zweryfikował poglądy tych jej piłkarzy, którzy szumnie zapowiadali rozegranie rundy wiosennej bez jakiejkolwiek straty punktowej. Coraz bardziej martwi beznadziejna już niemal skuteczność - tym razem z wielu dogodnych okazji nie udało się wykorzystać nawet jednej. Starogard kolejny raz nie okazał się więc szczęśliwy dla lechistów, którzy zamiast objąć samodzielne prowadzenie w tabeli, spadli na trzecie miejsce. Trener Polanki Rokocin, Roman Szlicht, nie mógł skorzystać z czołowego piłkarza swojej drużyny, autora wielu goli i asyst, wykartkowanego Bartłomieja Dzwonkowskiego. Takich problemów nie miał Jerzy Jastrzębowski, który miał do dyspozycji wszystkich najlepszych zawodników ze swojej kadry. Wprawdzie podmęczonych trochę ostatnimi pucharowymi bataliami, ale całkowicie przekonanych o czekającym ich nieuchronnie sukcesie. Już samo boiskowe ustawienie rywalizujących drużyn sugerowało, jaki przebieg będzie miało to spotkanie. Grający dwoma napastnikami lechiści mieli atakować, natomiast posiadający tylko jednego wysuniętego snajpera gospodarze - czyhać na korzystną okazję do wyprowadzenia kontry. W 5 minucie Bartłomiej Stolc bardzo dobrze podał do znajdującego się w dogodnej pozycji Marka Szutowicza, który jednak źle przyjął piłkę. Niedługo później kapitan Polanki, najstarszy na boisku Jerzy Siora, fatalnie przewrócił się otwierając Stolcowi drogę do bramki, ale lechista pospieszył się i niecelnie uderzył zza pola karnego. Gospodarze odpowiedzieli groźnym strzałem Mariusza Szlichta. Reklamowali też ewidentny ich zdaniem faul w polu karnym na Krzysztofie Rutkowskim, jednak arbiter główny był innego zdania. W 34 minucie Rutkowski wykorzystał błąd Daniela Pellowskiego, następnie poradził sobie z Marcinem Gąsiorowskim i dograł do znajdującego się blisko bramki Adama Chrzanowskiego, który uderzył bardzo niecelnie. Ale to Lechia posiadała przewagę i zagrażała bramce Grzegorza Paprzyckiego co kilka minut, tyle że nie potrafiła wypracować sobie klarownych sytuacji. Próbowała przebijać się głównie środkiem i prawą stroną, gdzie starał się Przemysław Urbański, ale wiosną daleko mu niestety do formy z ubiegłego roku. W pomocy bardzo dobrze spisywał się Tomasz Borkowski, przerywający zawczasu wiele akcji rywali i inicjujący ataki biało-zielonych. W 39 minucie na tyle mocno uderzył zza pola karnego na bramkę Polanki, że Paprzycki zdołał tylko sparować piłkę przed siebie. Nadbiegający Szutowicz tylko na to czekał i z bliska trafił do siatki! Wielka radość piłkarzy i kibiców szybko przeistoczyła się we wściekłość, gdyż sędzia liniowy podniósł chorągiewkę dopatrując się pozycji spalonej. Gol nie został uznany - według wielu obserwatorów całkowicie słusznie, chociaż według innych w pełni bezpodstawnie. Już w pierwszej minucie po przerwie Chrzanowski poradził sobie z Pellowskim, darzonym na wyrost tak dużym zaufaniem, ale w niezłej sytuacji strzelił nad poprzeczką. W 50 minucie Marek Widzicki groźnie huknął w krótki róg, jednak bramkarz rokocinian był na posterunku. Wprawdzie 10 minut później bliski szczęścia był uderzający z 18 metrów Borkowski, ale ofensywna gra Lechii zaczęła w coraz mniejszym stopniu spełniać oczekiwania. Jastrzębowski zdecydował się na zmianę obu skrzydłowych i od tego momentu lechiści rozpoczęli natarcie na bramkę swoich rywali. Kilkadziesiąt sekund po wejściu na boisko Janusz Melaniuk otrzymał podanie od aktywnego w drugiej połowie Jakuba Wiszniewskiego i pociągnął kilkanaście metrów prawą stroną. Następnie świetnie dograł piłkę na środek pola karnego do nadbiegającego Stolca, ale Paprzycki postawił wszystko na jedną kartę i zdecydowanym wyjściem fenomenalnie zablokował uderzenie napastnika Lechii. W 71 minucie niebezpiecznie, ale niecelnie uderzał Szutowicz, któremu sprytnie z rzutu wolnego dograł Widzicki. Po chwili niezbyt wydawałoby się groźną główkę Melaniuka z wielkim trudem golkiper Polanki wybił na rzut rożny. W 77 i 82 minucie przed szansami, których nie można było zmarnować, stanęli w polu karnym najpierw Szutowicz, a następnie Melaniuk, ale obaj popisali się fatalną skutecznością. Przewaga Lechii, jak również ilość wypracowywanych przez nią sytuacji była ogromna. Gospodarzom sporadycznie udawało się stworzyć takie zagrożenie, jak w 81 minucie Adamowi Słomińskiemu, którego strzał pewnie wybronił Mateusz Bąk. Dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry Stolc nie po raz pierwszy próbował wymusić rzut karny i upadł w centrum pola karnego. Niespodziewanie rozbrzmiał gwizdek sędziego, który zaczął biec w kierunku jedenastego metra! Wielu kibiców Lechii szaleńczo wpadło na murawę, sądząc że Lechia stanie przed nieprawdopodobną szansą zdobycia bramki z rzutu karnego, ale i tym razem musieli się rozczarować, gdyż arbiter postanowił tylko ukarać napastnika żółtą kartką. Na opanowanym przez setki sympatyków Lechii stadionie zaczynało panować coraz większe rozgoryczenie i chaos... Gdy sędzia Andrzej Witkowski oznajmił koniec meczu, piłkarze Polanki w geście zwycięstwa unieśli ręce do góry. Ten remis to dla nich sukces tym większy, że dający lepszy bilans bezpośrednich gier z Lechią. Zupełnie inne nastroje panowały w obozie gdańskim. Kilku piłkarzy, zwłaszcza starszych i doświadczonych, rzuciło się z pretensjami do arbitra. Padło wiele ostrych słów, a Borkowski otrzymał nawet czerwoną kartkę, przez co nie obejrzymy go w kilku najbliższych meczach. Kar nie uniknie też Lechia, gdyż zaraz po ostatnim gwizdku rozpoczęła się trwająca kilkanaście minut regularna bitwa pomiędzy jej kibicami, próbującymi wymierzyć sprawiedliwość na sędziach, i policją. Strzelano z broni gładkolufowej, w powietrzu fruwały połamane ławki i kamienie. Gdy wszystko ucichło, oczom okazał się obraz kompletnie zdemolowanego obiektu zaprzyjaźnionej przecież Wierzycy... Wcześniej był niezły doping dla piłkarzy, race na początku spotkania, świece dymne i inne elementy meczowej oprawy. Do Starogardu przywieziono także dużą ilość flag, wywieszonych na płocie. Przed spotkaniem natomiast zapalono znicze na starogardzkim rynku, gdzie 2 sierpnia 1997 roku w przerwie trzecioligowego meczu z Wierzycą zamordowany został Marcin Ciak, kibic Lechii. |