Raport meczowy: Wisła Kraków - Lechia Gdańsk | Kolejka 6 | 1960 I Liga |
Wisła Kraków | vs | Lechia Gdańsk |
2 | 1 |
Data meczu: niedziela, 15 maj 1960 | ||
Godz. meczu: 17:30 h | ||
Sędzia: Ryszard Banasiuk | ||
Widzów : 12.000 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
|
|
Bramki (Wisła):Śmiałek 21`, 45` Skład (Wisła):Leśniak - Monica, Kawula, Snopkowski, Michel, Jędrys. Machowski, Sykta, Adamczyk, Śmiałek, Kościelny Prasa:"Tempo" z 1960.05.19 "Zwycięstwo nad Lechią przywraca Wiśle pozycję wicelidera" (…) Balsam spłynął na nerwy kibiców w momencie najmniej oczekiwanym — na kilka sekund przed końcem I polowy. Sykta podał piłkę Śmiałkowi, a ten szczęśliwie przystawił nogę i — 2:0. — Ten Śmiałek ma w ogóle więcej szczęścia jak umiejętności — denerwował się trener Lechii Serafin. W moim zespole ani umiejętności (z wyjątkiem Korynta, Gronowskiego i Kalety) ani szczęścia. Na domiar bowiem złego (dla Lechitów) nieźle grający Adamczyk (ten z Lechii) doznał kontuzji i trzeba go było od przerwy zmienić na Antosa, który umiejętnościami nie grzeszył, a ponadto miał to nieszczęście, te przypadł pod czułą opiekę reprezentanta Polski Monicy. Kilkakrotne zmiany pozycji napastników Lechii nie wiele jednak pomogły i gra toczyła się pod znakiem całkowitej przewagi Wisły. — Właściwie Wisła powinny była wygrać ten mecz co najmniej 4:1 — szacował niedzielne zawody prezes honorowy Wisły płk. Reyman. No, ale na to trzeba mieć w ataku kogoś, kto by grą kierował i kto by strzelał. Przecież Adamczyk takie i po przerwie miał 2 idealne pozycje do zdobycia bramek. Kościelny dzisiaj to pozycja także całkowicie minusowa. Te jego podania... Trzeba dodać, że ukoronowaniem niedokładnych podeń sympatycznego Kazia Kościelnego było ostatnie w tym meczu: w 90 minucie gry piłka skierowana przez niego po rzucie bocznym (niemal na połowie boiska) została przejęta przez Wieczorkowskiego. Podciągnął z nią, podał do Nowickiego, a ten uprzedził Leśniaka i skierował piłkę do siatki Wisły. Taka niepotrzebnie stracona bramka — narzekał trener Wisły, Kosa. Tak samo niepotrzebna, jak ta niepomiernie długa przerwa u rozgrywkach ligowych. Drużyna przez 5 tygodni jest zdekompletowana, „wybita z uderzenia", nie można korygować błędów. Gracze ciężkiej konstrukcji fizycznej jak Monica i Kawula są przemęczeni. Dzisiaj zadowolił mnie tylko Śmiałek i Leśniak... i zdobycie 2 punktów chyba też — dodaję, dziękując uprzejmie Węgrowi za wypowiedzi, których prasie nigdy nie skąpi. [Jan Rotter] Prasa:”Dziennik Polski” z 1960.05.17 Dla krakowian nie jest on zbyt korzystny—z naszych drużyn jedynie Wisła uzyskała pełne punkty, ale swą grą nie mogła zadowolić. Wczoraj w meczu z Lechią, Wisła była drużyną dojrzalszą i nieco lepszą od swych przeciwników, ale nie było widać wielkiej różnicy pomiędzy gospodarzami a gośćmi. Tym bardziej — nie było różnicy klasy! Wiślacy jeżeli w swój atak wniosą więcej życia, jeżeli będzie w nim większe zgranie, mniej przypadkowości, wówczas będzie można dopiero mówić o pełnej wartości tej pozycji. Zwłaszcza, Jeżeli w każdym z obecnych meczów oglądamy wiele momentów, które proszą się po prostu o skuteczny strzał. Nie inaczej było i w tę niedziele. Obrona gospodarzy stanowiła w meczu z Lechią dość silny blok, ale i on okazał się nieszczelny, kiedy w ostatniej minucie spotkania gdańszczanie uzyskali jedyną bramką. Reasumując: niedzielny mecz wygrany przez Wisłę 2:1 (2:0) jest odzwierciedleniem tego, co działo się na boisku. Pewne jest jednak że jeżeli krakowianie myślą o umocnieniu dzisiejszej pozycji muszą pokazać lepszą a przede wszystkim bardziej skuteczną grę. |