Piłkarze Lechii swoją majówkę rozpoczęli od zdobycia trzech punktów w Płocku. W kontekście walki o czwartą lokatę była to istotna wygrana. Czas przyjrzeć się najważniejszym liczbom piątkowego spotkania.

Pomimo dość jednostronnie wyglądającego wyniku 1:3 na korzyść Lechii, w piątek oglądaliśmy naprawdę ciekawe widowisko z obu stron. Wisła miała swoje szanse, ale dzięki świetnej dyspozycji Dusana Kuciaka nie zdołała zdobyć więcej goli. Biało-zieloni wyglądali też znacznie lepiej w działaniach ofensywnych niż chociażby w starciu z Legią. Trzeba przyznać, że miło patrzyło się na poczynania Lechii w Płocku.

Nafciarze pozornie lepsi

Spoglądając na wynik można odnieść wrażenie, że mecz był całkowitą dominacją zawodników Piotra Stokowca. Nic bardziej mylnego. Spotkanie było mimo wszystko dość wyrównane, a wynik nie odzwierciedla całkowicie tego, co działo się na murawie. Wbrew pozorom to gospodarze w piątek częściej byli w posiadaniu piłki i ich przewaga była spora. Wisła spędziła aż 63% czasu przy piłce, a Lechia zaledwie 37%.

Przewaga w posiadaniu piłki przekuła się też w sytuacje bramkowe. Gospodarze aż 19 razy uderzali na bramkę Kuciaka, z czego 10 strzałów szło w światło bramki. Tutaj ogromne brawa należą się Dusanowi, który w piątek bronił rewelacyjnie. Jeśli chodzi o biało-zielonych to oddali oni 8 strzałów, z czego 4 były celne. Pod tym względem wyglądali już więc dużo lepiej niż w ostatnich spotkaniach. Na cztery celne uderzenia, trzy zakończyły swój lot w siatce, za co też należą się brawa piłkarzom Lechii.

Nafciarze wymienili też więcej podań między sobą – na 491 zagrań, 399 było celnych. Lechia podawała w piątek znacznie mniej – na 326 podań, celne było 271. Pod tym względem też dokładniejsi byli zawodnicy trenera Macieja Bartoszka.

Dużo walki na boisku

W piątkowym starciu było sporo walki z obu stron na murawie. Doszło do 194 bezpośrednich pojedynków między piłkarzami obu drużyn, w których nieco lepsi byli gospodarze. Zawodnicy z Płocka wygrali 104 starcia, a biało-zieloni swoich rywali ograli 92 razy. Zarówno w pojedynkach w powietrzu, jak i na ziemi lepsi byli gospodarze.

Przewaga Lechii była jednak w dwóch równie ważnych elementach piłkarskiego rzemiosła. Biało-zieloni częściej odbierali piłkę swoim przeciwnikom i robili to z dużą dokładnością. Na 33 próby odbioru futbolówki, 22 zakończyły się powodzeniem. Piłkarze trenera Bartoszka z kolei podjęli 28 prób odbioru, z których powiodło się tylko 15. Drugim elementem był drybling. Obie ekipy podjęły tyle samo prób zwodów – po 22. Biało-zieloni udanie dryblowali rywali 13 razy, a płocczanie 11. Pod tym względem także to Lechia była też lepsza.

Nieco więcej strat w spotkaniu zaliczyli piłkarze trenera Stokowca. Goście stracili 73 piłki, z czego 20 na własnej połowie. Z kolei Wisła zaliczyła 65 strat i 9 na własnej połowie. Pod względem odzyskiwania piłki na połowie przeciwnika lepsi byli także piłkarze z Płocka.

Kubicki znów najlepszy

Wisła Płock z racji wyższego posiadania piłki, przebiegła także więcej kilometrów. Gospodarze łącznie uzyskali 113,09 kilometra na liczniku w całym spotkaniu. W przypadku Lechii było to ponad dwa kilometry mniej – 110, 97 km. Indywidualnie ponownie w całym spotkaniu najwięcej przebiegł Jarosław Kubicki, który przyzwyczaił nas do tego, że ciężko pracuje na boisku. Pomocnik przebiegł łącznie 11,72 kilometra. W Wiśle najwięcej na liczniku miał Damian Zbozień, który przebiegł tylko minimalnie mniejszy dystans od Kubickiego – 11,63 km.

Przewagę Wisły widać także jeśli spojrzymy na dane dotyczące sprintów. Nafciarze o tak szybki bieg pokusili się 115 razy, a Lechia 98. Indywidualnie najlepszym sprinterem w całym spotkaniu był Piotr Tomasik (22), a po stronie Lechii najwięcej sprintów wykonał Kenny Saief (12). Najszybszym piłkarzem w spotkaniu był Alan Uryga – 33,27 km/h. W Lechii największą prędkość zmierzono Tomaszowi Makowskiemu – 33,11 km/h.

Kuciak bohaterem

Po obu stronach indywidualnie można byłoby wyróżnić kilku zawodników. Po stronie Lechii na ogromne wyróżnienie zasłużył Dusan Kuciak, bez którego pewnie ciężko byłoby o wygraną. Słowak zaliczył kilka naprawdę ważnych interwencji w całym spotkaniu. Dwa razy ratował też Lechię przed utratą bramki w samej końcówce. Ponadto celnie podawał do swoich partnerów i chyba nie ma żadnej wątpliwości, że był najważniejszym piłkarzem biało-zielonych w piątkowym spotkaniu.

Innym ważnym ogniwem po stronie Lechii był Conrado. Brazylijczyk wykonał najwięcej podań w drużynie gości i robił to dość skutecznie. Ponadto napędzał akcje Lechii lewą stroną, gdzie do spółki z Zarko Udovicicem stanowili zagrożenie dla płockiej defensywy. Na wyróżnienie zasługują oczywiście także zdobywcy bramek, a zatem Flavio Paixao, Bartosz Kopacz oraz Joseph Ceesay.

Wśród gospodarzy aktywny był Mateusz Szwoch, który jest najlepszym graczem Wisły w całym sezonie. Pomocnik co rusz szukał sobie okazji w akcjach ofensywnych oraz dokładnie zagrywał do swoich kolegów. Innym zawodnikiem zasługującym na wyróżnienie był Alan Uryga. Obrońca był prawdziwym liderem obrony Wisły, mimo niekorzystnego rezultatu. Nieźle grał też były piłkarz Lechii Rafał Wolski.

Jak widać statystyki w pełni nie odzwierciedlają końcowego wyniku, jak to zresztą często w piłce nożnej bywa. Najważniejsza jest wygrana Lechii i niezły styl, jaki piłkarze Stokowca zaprezentowali!

źródło: własne