W sobotę o godzinie 20 Lechia Gdańsk rozegra pierwszy mecz w rundzie wiosennej, a jej rywalem będzie Wisła Płock. Przed meczem porozmawialiśmy z Marcinem Kaczmarkiem, komentatorem Polsatu Sport oraz byłym trenerem obu drużyn.
Lechia Gdańsk w sobotę rozegra pierwszy mecz w rundzie wiosennej Fortuna I Ligi z Wisłą Płock. Jakiego spotkania spodziewa się Marcin Kaczmarek? - Każdy mecz po takiej długiej przerwie zimowej jest pewnego rodzaju niewiadomą. Wisła może mieć tę przewagę, że rozegrała już jedno spotkanie i jest mądrzejsza z doświadczeń z meczu z Resovią (2:2). Natomiast to nie musi być wcale duży atut, ponieważ Lechia będzie głodna gry po tej przerwie. Piłkarze chcą jak najszybciej wrócić do grania, to jest to, co oni lubią najbardziej. To będzie ciekawy mecz z punktu widzenia dla układu w tabeli. Wisła jest zespołem, który aspiruje do tych czołowych pozycji, Lechia ścisła czołówka tabeli. Na pewno będzie to wyrównane spotkanie.
Najlepszym zawodnikiem Nafciarzy jest Łukasz Sekulski, który przewodzi w klasyfikacji strzelców z 12 bramkami. Na kogo warto jeszcze zwrócić uwagę? - Wisła ma kilku bardzo doświadczonych piłkarzy, piłkarzy ogranych na poziomie Ekstraklasy takich jak Krzysztof Kamiński, który wraca po wypożyczeniu z Ruchu Chorzów, wspomniany wcześniej Łukasz Sekulski, absolutna czołówka strzelców i gwarant bramek w Fortuna I Lidze. Ja bym jeszcze nie zapominał o Mateuszu Szwochu, który jest bardzo ważnym piłkarzem w środkowej strefie boiska w Wiśle. Jeżeli on jest w dobrej dyspozycji, to Wisła gra od razu lepiej. Na pewno to jest taka drużyna, która po zmianie trenera złapała rytm, bowiem po siedmiu kolejkach przegrała zaledwie raz i to pozwoliło jej myśleć, by była blisko czołówki. Jednak jej aspiracje są bardzo duże, bo Wisła chce jak najszybciej wrócić do Ekstraklasy, podobnie jak Lechia. W Płocku zbudowano przepiękny stadion, także ambicje oraz możliwości klubu predysponują ich do tego, żeby myśleć o tym, żeby powalczyć przynajmniej o miejsce barażowe i o awans.
W latach 2012-17 Marcin Kaczmarek prowadził Wisłę Płock i wrócił z nią po dziewięciu latach przerwy do Ekstraklasy. Jak wspomina tamten okres? - To były intensywne, dobre lata, mam z tego okresu same fajne wspomnienia. Przychodziłem do Płocka w momencie, kiedy zespół był po spadku z I ligi. W II lidze, czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym, nie było specjalnie wielkich możliwości finansowych, trzeba to było budować, można powiedzieć od zera i przy wsparciu wielu ludzi udało się przez te pięć lat wprowadzić Wisłę na poziom Ekstraklasy, a potem się w niej utrzymać.
Tak jak powiedziałem, zaczynaliśmy od zera, trzeba było odzyskać zaufanie kibiców. Zaczynaliśmy od 800 ludzi na meczu, a kończyliśmy przy komplecie publiczności w meczach z Legią, z Lechem czy z Zawiszą, który dał nam awans do Ekstraklasy i to było olbrzymią satysfakcją. Nikt nie ukrywa, że w Płocku było bardzo duże zainteresowanie piłką ręczną, bo tam są olbrzymie tradycje od wielu lat. Według mnie w Płocku jest przestrzeń zarówno na piłkę ręczną i piłkę nożną, ponieważ nie budowano by pięknego stadionu za grube pieniądze, gdyby nie było ambicji oraz aspiracji ekstraklasowych.
Lechia Gdańsk zakończyła rundę jesienną na 4. miejscu. Jak on ocenia tę rundę w wykonaniu Biało-Zielonych? - Dla Lechii Gdańsk runda jesienna była bardzo udana, biorąc pod uwagę okoliczności i to, jak ten zespół się tworzył. Trzeba zaznaczyć, że do Lechii przyszło jakościowo bardzo dobrych piłkarzy jak na warunki zaplecza Ekstraklasy i to widać. Trener Grabowski to dobrze poukładał i oczywiście w pojedynczych meczach można było odczuć niedosyt, bo wiadomo, że jak Lechia ustabilizowała formę, to ambicje były takie, żeby punktować w każdym meczu za trzy, ale tak się nie da.
Moim zdaniem bardzo ważny był początek sezonu, kiedy Lechia potrafiła zdobyć kilka ważnych punktów, grając na środku obrony z całym szacunkiem, ale bardzo mało doświadczonym Bartkiem Brzękiem, który nigdy na tej pozycji nie występował, z Tomkiem Neugebauerem też z konieczności i też z młodym piłkarzem na środku obrony, czyli na tych pozycjach bardzo istotnych dla funkcjonowania zespołu, a Lechia potrafiła sobie z tym poradzić. To, że nie straciła za dużo punktów na początku, pozwoliło jej później przy tych ruchach transferowych i solidnej pracy podczas przerw na reprezentację. Był taki moment, że Szymon Grabowski powiedział, że trzeba popracować nad fazą przejścia z defensywy do ofensywy oraz nad lepszą grą zespołu w defensywie i to się udało, ponieważ traci bardzo mało bramek. Ponadto klub ma sporo jakościowych piłkarzy w ofensywie, dzięki czemu udało się wygrać sporo spotkań i czwarte miejsce jest bardzo dobre, dające możliwości przed rundą rewanżową i pozwalające na to, by myśleć, o czym w Gdańsku wszyscy myślą, czyli o awansie.
Głównymi rywalami Lechii o awans do Ekstraklasy będzie oczywiście Arka Gdynia oraz GKS Tychy. Jakie drużyny mogą się jeszcze włączyć w walkę o promocję do najwyższej klasy rozgrywkowej? - Tabela pokazuje, że w grze o awans do Ekstraklasy obok Lechii jest Arka Gdynia czy GKS Tychy. Myślę, że Miedź Legnica ma swoje aspiracje, Wisła Płock będzie się starała zacząć wiosnę udanie i dołączyć do ścisłej czołówki. Podobnie jest z Wisłą Kraków, która plasuje się o jedną pozycję wyżej od swojej imienniczki i będzie chciała awansować na wyższe pozycje, a nawet te, które dają bezpośredni awans. W Wiśle Kraków najgroźniejsi będą wicelider klasyfikacji strzelców Angel Rodado i Joan Roman, którzy łącznie mają na koncie 20 goli, a także zmienił się trener, a został nim Albert Rude. W odwodzie znajdują się jeszcze rewelacyjny beniaminek Motor Lublin, który dokonał kilku ciekawych wzmocnień, Odra Opole czy Bruk-Bet Termalica Nieciecza, punktująca poniżej swoich możliwości jak na jej możliwości kadrowe. Tak naprawdę, jak się spojrzy na tabelę, to o barażach może myśleć zespół, który jest na dziesiątym miejscu, ponieważ różnice punktowe nie są duże i to sprawia, iż liga jest ciekawa.
Bardzo ciekawie jest także na dole tabeli, gdzie w walkę o utrzymanie uwikłani najbardziej są Zagłębie Sosnowiec, Podbeskidzie Bielsko-Biała, Resovia, a także Polonia Warszawa. Kto zwycięsko wyjdzie z tej trudnej batalii? - To jest bardzo trudna z punktu widzenia takiego psychologicznego gra o utrzymanie, bo to jest coś, na co trzeba być przygotowanym. Tam było sporo zmian właścicielskich, peturbacji, szczególnie w Sosnowcu. To jest coś, co trudno momentami zrozumieć, bo też jest piękny obiekt, wielu trenerów o renomie oraz dobrym warsztacie w Zagłębiu się przewinęło, a jednak coś tam nie działa na odpowiednim poziomie. Co do Podbeskidzia, to też jest taka niespodzianka in minus. Te dwa przypadki pokazują, że trzeba być dobrze przygotowanym, żeby grać na poziomie pierwszoligowym. Jak wiadomo, nikt za nazwę i tradycje nie daje punktów.
Wydawało się, że jest kilka zespołów skazanych na porażkę na przykład Znicz Pruszków z bardzo małym budżetem, niezbyt wielu piłkarzy o określonych nazwiskach, a jednak próbują, punktują, starają się i też pewnie będą walczyć o utrzymanie, ale nie odbierajmy nikomu szans. Ten początek będzie szalenie istotny dla każdego z wymienionych zespołów. Jak zaczną w miarę regularnie punktować w lidze, to będą mieli jakieś szanse, w przypadku kilku porażek kryzys może się pogłębić.
Jak według Marcina Kaczmarka zakończy się ten sezon? Kto awansuje? Kto spadnie? Kto zostanie najlepszym zawodnikiem rozgrywek? - Jest duża grupa zespołów aspirujących o awans. Są dwie drużyny z Trójmiasta Lechia oraz Arka i tutaj dla regionu byłoby świetnie, gdyby obydwie awansowały do Ekstraklasy i byłyby wtedy derby na najwyższym poziomie rozgrywkowym, a to jest zawsze coś, co elektryzuje kibiców. Ciężko wskazać jednego faworyta tych rozgrywek, tak jak mówiłem, kandydatów do awansu jest wielu. Poza Lechią oraz Arką według mnie głównymi faworytami do awansu są GKS Tychy, Wisła Kraków czy Motor Lublin. Co do zespołów walczących o utrzymanie jestem bardzo ciekawy czy te zespoły, o których wspomniałem, czyli Zagłębie Sosnowiec oraz Podbeskidzie Bielsko-Biała będą w stanie się wykaraskać z tych kłopotów, ale trudno mi wskazać kogoś, kto jest wyraźnie na straconej pozycji.
- Jeżeli chodzi o środkową strefę boiska, ja często zwracam na to uwagę, bo to jest takie serce zespołu, to Lechia ma na pewno dwóch takich piłkarzy, którzy zdecydowanie się wyróżniają w tej lidze. Mam na myśli Iwana Żelizko, który jest moim zdaniem w ścisłej czołówce defensywnych pomocników i Rifeta Kapica, do tego dochodzi Tomek Neugebauer, który strzelił dla Lechii kilka ważnych bramek i ma szanse robić regularne postępy. Chciałbym, żeby ktoś z Lechii został w tym sezonie wybijającą się postacią. Zwracam także uwagę na zawodników ofensywnych, szkoda, że Luis Fernandez szybko doznał kontuzji, bo pewnie byłby gwiazdą całych rozgrywek. Spoza Lechii wskazałbym na Karola Czubaka, ponieważ ma naturalne zdolności, żeby znaleźć się w dogodnych sytuacjach bramkowych i je na koniec wykończyć. Może nie jest efektowny w tych działaniach, ale jest efektywny i też to może być czołowa postać rozgrywek. Jest kilku piłkarzy, którzy się wyróżniają, ale tak jak mówiłem, chciałbym, żeby to był ktoś z Lechii.
Pomimo tego zawsze mam problem z indywidualnymi ocenami, bo to się musi rozłożyć na całość, czyli na zespół. Ja jako trener zrobiłem osiem awansów na szczebel centralny i wiem, że tylko dobrze funkcjonujący zespół jako całość, łącznie z rezerwowymi oraz ze sztabem może sprawić, że dojdzie do sukcesu. Oczywiście indywidualności mogą w tym pomóc, ale przy grze o awans liczy się przede wszystkim zespół.
źródło: własne