Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Gryf Słupsk | Kolejka 5 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska |
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska |
Lechia Gdańsk | vs | Gryf Słupsk |
3 | 0 |
Data meczu: sobota, 30 sierpień 2003 | ||
Godz. meczu: 17:00 h | ||
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku | ||
Sędzia: Tomasz Cwalina | ||
Widzów : 1.200 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
|
|
Żółta Kartka (Gryf):K.Kublik Skład (Gryf):Tworek - Pospieszny, Moszczyński (79’Duda), Piszko, Pietras, Ciemniewski, W.Kublik (70’K.Kublik), Bednarczyk, Skorobohaty (74’Schulz), Porzega (46’Piołunkowski), Mazgis Info:Na meczu 63 kibiców Gryfa. Relacja (Lechia.gda.pl):Bez najmniejszych kłopotów rozprawiła się wczoraj drużyna Lechii z rywalami ze Słupska. Nie przeszkodziła w tym ulewa, która przeszła przez stadion w trakcie meczu. Gościom nie pomógł natomiast gromki doping kibiców Gryfa, bardzo głośnych od początku spotkania. Biało-zieloni pierwszy raz wystąpili w optymalnym składzie, z rekonwalescentem Marcinem Kaczmarkiem włącznie. Z pewnością podziałało to na wyobraźnię rywali, grających bardzo bojaźliwie i prezentujących skrajnie defensywny styl. W całym meczu naliczyliśmy bowiem jedynie kilka przeprowadzonych akcji na połowie gdańszczan. Od początku ton wydarzeniom boiskowym nadawali gospodarze, jednak większość akcji prowadzona była środkiem pola i rozbijała się o gęsty blok obronny Słupszczan. Pierwsza rzucona piłka na skrzydło i od razu zrobiło się gorąco, gdy w 9 min. po podaniu Przemysława Urbańskiego silnie uderzał Bartłomiej Stolc. W 12 min. bardzo dobrą centrą z głębi pola popisał się Tomasz Borkowski i Paweł Żuk uderzył futbolówkę ładnym wolejem, niestety minimalnie za wysoko. Wiele akcji konstruował Zbigniew Kobus, grający za dwójką napastników. Za każdym razem brakowało jednak dokładności w rozgrywaniu piłki. Najlepszy strzelec Lechii w tym sezonie, przebił się wreszcie w 16 min. w pole karne i po wymanewrowaniu bramkarza przy linii końcowej zagrał do Marka Widzickiego, którego w ostatnim momencie zablokowali obrońcy Gryfa. Gdy wydawało się, że gol dla naszej drużyny jest tylko kwestią czasu, ciekawie zrobiło się pod bramką Mateusza Bąka. Celnie z dystansu strzelił Grzegorz Porzega, ale "Bączek" popisał się efektowną paradą. Chwilę później gdański bramkarz ubiegł wychodzącego na czystą pozycję rywala i zażegnał powtórnie niebezpieczeństwo. W 23 min. ładnie uwolnił się od obrońców Marek Szutowicz, ale zamiast uderzać z dogodnej pozycji, próbował dogrywać piłkę do Stolca. Lechiści próbowali postraszyć rywala strzałami z dystansu, jednak ładne uderzenia Widzickiego i Borkowskiego zostały pewnie wybronione przez Janusza Tworka. Szczęścia nie miał również Żuk, główkując pod poprzeczkę po mierzonym dośrodkowaniu Urbańskiego. Na trybunach pojawiły się komentarze, iż kolejny raz Lechia mimo dobrej gry, nie może poradzić sobie ze skomasowaną defensywą i szykuje kibicom nerwową drugą odsłonę. Kolegów wspomóc próbował nawet Sławomir Matuk, dwukrotnie podążając na przebój środkiem pola. Gdy wydawało się, że do przerwy bramki nie padną, gospodarze wywalczyli kolejny rzut rożny. Żuk wykonał korner na tyle skutecznie, iż Widzicki nie miał najmniejszych problemów by wyprowadzić Lechię na prowadzenie, po silnym strzale głową. Chwilę później było już praktycznie po meczu, bowiem po dokładnym podaniu Kobusa w tempo, Szutowicz wymanewrował stopera i golkipera gości, "wjeżdżając" do pustej bramki. Publiczność w pełni usatysfakcjonowana wynikiem poderwała się jeszcze raz, lecz Stolc w ostatnich sekundach minimalnie chybił obok słupka. Po przerwie bardzo aktywnie zagrał gdański atak. Dwukrotnie uderzał "Szuto", a raz powracający do formy Stolc. To właśnie "Stolek" w 51 min. skutecznie wykorzystał asystę swojego starszego kolegi z przedniej formacji i wpakował z 5m piłkę do siatki. W tym momencie faworyzowany zespół Lechii, spuścił nieco z tonu. Gra stała się jednostajna. Podopiecznych próbował poderwać trener Jerzy Jastrzębowski, dokonując roszad w składzie. Wprowadzeni Janusz Melaniuk i Robert Morka zaczęli jednak dość nerwowo. Drugi z nich otrzymał dodatkowo żółtą kartkę za brutalny faul. W 68 min. na groźny wypad zdecydowali się gryfici, ale Bąk kolejny raz był na posterunku, po strzale z 20 m Jacka Piołunkowskiego. Dwie minuty później na raty główkował Widzicki, bez większego zagrożenia bramki, a za chwilę próbował strzału z woleja. Nie wpisał się na listę strzelców Kobus, który w 76 min. uderzył minimalnie obok słupka, a nieco później opuścił boisko z powodu kontuzji i nerwowej reakcji na faul rywala. Całe szczęście, iż sędzia Tomasz Cwalina pokazał Zbyszkowi tylko żółty kartonik. Ostatnie minuty to dalsze ataki Lechii. Drogi do bramki dla futbolówki nie znalazł jednak Melaniuk po ładnym dograniu Szutowicza. W dogodnych okazjach pudłowali jeszcze pod koniec "Szuto" i Mariusz Łukowski. Wszyscy, łącznie z zawodnikami, czekali już jednak na ostatni gwizdek arbitra, gdyż wilgoć i zimno dawało się coraz bardziej we znaki. Dlatego też I-ligowy sędzia przedłużył regulaminowy czas jedynie o kilka sekund. Tadeusz Żakieta, trener Gryfa Słupsk: - "Chciałbym pogratulować zwycięstwa Lechii Gdańsk. Cele naszych zespołów są zupełnie inne, dlatego przyjechaliśmy do Gdańska z nastawieniem, aby chociaż nie przegrać. Ostatnie pięć minut pierwszej połowy przekreśliło te plany. W drugiej części gra była już gorsza, a wynik 3:0 przyjmujemy jako najmniejszy wymiar kary. Życzę Lechii awansu, zwłaszcza że prowadzi ją człowiek, u którego przecież debiutowałem w seniorskiej piłce w trzecioligowym Gryfie." Jerzy Jastrzębowski, trener Lechii Gdańsk: - "Niestety ciągle brakuje nam skuteczności, ale są coraz większe powody do optymizmu. Druga i trzecia bramka bardzo mnie ucieszyły, gdyż padły po ładnych akcjach. Zaczynamy stwarzać sytuacje z myślą, widać w tym wszystkim koncepcję. Spotkanie przebiegało pod nasze dyktando, nie pozwoliliśmy Gryfowi na wiele i jedyną kwestią było ile strzelimy bramek. Kontuzje wyleczyli już praktycznie wszyscy zawodnicy, a dzięki temu wzmogła się rywalizacja. Dysponuję 21 piłkarzami o zbliżonych umiejętnościach, gdzie każdy może coś wnieść do gry, zatem nikt z pierwszego składu nie może być pewny swojego miejsca. Zaraz sprawdzę u sędziego, czy Kobus rzeczywiście dostał kartkę za gadanie. Jeśli tak, to zgodnie z naszą umową zapłaci karę pieniężną." |