Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Odra Opole | Kolejka 6 | 1961 I Liga |
Lechia Gdańsk | vs | Odra Opole |
1 | 0 |
Data meczu: środa, 10 maj 1961 | ||
Godz. meczu: 17:30 h | ||
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku | ||
Sędzia: Leon Kamiński | ||
Widzów : 7.000 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
Skład (Odra):Kściuk - Strociak, Brejza, Wrzos, Prudło (Klik), Blaut, Skopek, Jarek, Gajda, Piechaczek, Bania Trybuna Opolska nr 110 z 11 V 1961:Z dużym zainteresowaniem oczekiwano na Wybrzeżu meczu Lechii z Odrą. Posiadał on duże znaczenie w rozstrzygnięciu sporu, która z tych drużyn jest lepsza oraz której należy się palma pierwszeństwa w federacji Budowlanych. Dotychczasowe boje postawiły te zespoły w bliskim sąsiedztwie i zwycięstwo dawało szanse na umocnienie pozycji w górnych rejonach tabeli. Dlatego też 11-ka Gronowskiego i Korynta oraz opolanie pod batutą Jarka i Blauta pilnie przygotowywali się do wczorajszego spotkania. O poważnym traktowaniu tej „świętej wojny” niech świadczy fakt, że już we wtorek Odra przeprowadziła na stadionie Lechii lekki trening. Zeszłoroczne zmagania środowych przeciwników przyniosły prowadzenie opolanom. Zwyciężyli oni dwukrotnie gdańszczan 3:1. Ale był to rok 1960. Pupile Wybrzeża grali wtedy systemem murowania własnej bramki i dlatego nieraz zaglądało im w oczy widmo degradacji. Jednak powrót Gadeckiego do Lechii pozwolił na okrzepnięcie zespołu i odebranie punktów takim zespołom jak Legia i Ruch oraz zwycięstwo nad Cracovią. Kolejną ofiarą miała być Odra, i tak się niestety, stało. Podopieczni trenera Szolara grają w tej chwili z dużym rozmachem. Stanowią zespół niezwykle niebezpieczny i o dziwo, grający ofensywnie. Największym niebezpieczeństwem dla Odry była piątka dobrze grających napastników, wśród których rej wodzili Wieczorkowski i Gadecki. Jest to bardzo dobra para skrzydłowych, dysponująca dużą szybkością. Zawodnicy ci byli trudni do upilnowania i inicjowali raz po raz szybkie rajdy i ucieczki po skrzydle, skąd dostarczali wiele doskonałych dośrodkowań, na szczęście dla nas nie wykorzystanych. Szczególnie Wieczorkowski dawał się we znaki defensywie Odry, uwijając się po całym boisku jak żywe srebro. Gadecki dopiero po przerwie przypomniał sobie dobre czasy i tuż przed zakończeniem meczu był bliski uzyskania drugiej bramki. Przeszkodził mu w tym jednak, dużym wyczuciem broniący, Kściuk. Gdańszczanie na tle słabiej niż zwykle grającej Odry, wypadli korzystnie. Byli zespołem bezwzględnie szybszym, atak ich grał bardzo skutecznie, a wspierany przez dobrze grającą parę pomocników i wciąż znajdującego się w dobrej formie Korynta, stwarzał szczególnie w I części meczu, wiele gorących spięć pod bramką Kściuka. Całe szczęście, że tylko jedno przyniosło efekt bramkowy, po kapitalnym zresztą strzale z woleja, oddanym przez Adamczyka, bo okazji ku temu było znacznie więcej. Chociażby wspomnieć o poprzeczce Wieczorkowskiego przy stanie 1:0 i pod koniec meczu o okazji Gadeckiego. Opolanie w przeciwieństwie do gospodarzy wydawali się być jacyś dziwnie ociężali. Wprawdzie warunki w jakich rozgrywano spotkanie były bardzo złe (przenikliwe zimno i siąpiący bez przerwy deszcz), ale nie wydaje się, aby był to jedyny powód do gorszej, niż oczekiwano, postawy opolan. Dotyczy to szczególnie linii ataku, która w niczym nie przypominała piątki bombardierów z 1960 roku, będącej wówczas postrachem polskich bramkarzy. Spadek formy nie oszczędził nawet Jarka i Gajdy – filarów opolskiego ataku. Cała piątka zapomniała o sposobach dojścia w najbliższe sąsiedztwo bramki przeciwnika. Zamiast zaskakujących wypuszczeń, przerzutów i zmian pozycyjnych widzieliśmy szablon. Trzy albo cztery razy interweniował Gronowski i to chyba jest wystarczającym dowodem strzeleckich „umiejętności” opolskich napastników. Jasne, że taka gra tym bardziej, iż na 16-tce panował niepodzielnie Korynt, nie mogła przynieść efektów. Wobec mało skutecznej gry ataku Odry, cały ciężar gry spoczął na defensywie. Ta dzielnie stawiała czoła napastnikom Lechii ale nie mogła w 35 minucie zapobiec utracie bramki. Po jednym z ataków gospodarzy Adamczyk kropnął z woleja z 18 m potężną bombę, która ugrzęzła w prawym górnym rogu bramki Kściuka. Był to zaskakujący strzał i trudno mieć pretensję do bramkarza. Poza tym defensywa opolan spisywała się poprawnie, a podporami jej byli: dobrze broniący Kściuk, Brejza oraz okresami Blaut. Tak więc porażką trzeba obciążyć atak opolan, który grając nieproduktywnie nie dał chwili wytchnienia defensywie i pokazał bardzo ubogi repertuar strzałów. W zespole zwycięzców na wyróżnienie zasługują: Korynt, Wieczorkowski i Gadecki. |