Raport meczowy: Wierzyca Pelplin - Lechia Gdańsk | Kolejka 19 | 2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II |
2002/03 Liga Okręg. - Gr. Gdańsk II |
Wierzyca Pelplin | vs | Lechia Gdańsk |
0 | 3 |
Data meczu: sobota, 05 kwiecień 2003 | ||
Godz. meczu: 16:15 h | ||
Sędzia: Szymon Kaczmarek | ||
Widzów : 900 |
Bramkarz | |
|
|
Obrońca | |
|
|
Pomocnik | |
|
|
Napastnik | |
|
Pierwszy trener | |
|
|
|
|
|
|
Info:Na meczu 370 kibiców Lechii. Relacja (Lechia.gda.pl):Przyjazny Lechii stadion Wierzycy Pelplin zgodnie z przewidywaniami nie stał się miejscem straty punktów przez piłkarzy Jerzego Jastrzębowskiego. Lechiści wygrali pewnie i przekonująco, pomimo iż od 35 minuty meczu nie udało im się zdobyć żadnej bramki. W dużej mierze powodem takiego stanu rzeczy były śnieżyce, które rozszalały się nie tylko nad pelplińskim stadionem - praktycznie uniemożliwiając prowadzenie normalnej, interesującej gry - ale i nad całym województwem. Lechia wyszła na prowadzenie w tabeli klasy okręgowej, jednak tylko dzięki temu, iż Powiśle Dzierzgoń oraz Polanka Rokocin swoje spotkania rozgrywają dopiero w niedzielę. Na skutek kontuzji Przemysława Urbańskiego linia pomocy przybrała wyjątkowo młodzieńczy wygląd - w jej środku wystąpiło dwóch 18-latków, Jakub Wiszniewski i Mariusz Łukowski, po bokach natomiast rok młodsi Paweł Żuk oraz Janusz Melaniuk. Do zdrowia nie zdążył dojść Marek Widzicki, wciąż jeszcze odczuwający skutki nabytej podczas pucharowego spotkania z Orłem Trąbki Wielkie kontuzji, ale na następny mecz powinien być już do dyspozycji szkoleniowca Lechii. Pierwsze minuty spotkania należały do gospodarzy, którzy niebojaźliwą postawą postanowili zaskoczyć gdańszczan i ruszyli na ich bramkę. Nie potrafili jednak dojść do naprawdę dogodnych okazji do zdobycia gola, głównie za sprawą bardzo dobrze grającej obrony, skutecznie blokującej dostępu do pola karnego, oraz niezwykle pewnego w interwencjach Mateusza Bąka. Bramkarz Lechii miał prawo popełnić błąd, gdyż piłka była śliska, podobnie jak murawa, będąca na domiar złego bardzo nierówna, a jednak żadna pomyłka nie zdarzyła mu się tego dnia choćby raz. Znacznie bardziej niebezpieczne były ataki Lechii, chociaż ich niewielka częstotliwość nie mogła zanadto rozgrzać publiczności. Część akcji, zwłaszcza tych inicjowanych lewą stroną boiska, potrafiła jednak stwarzać realne zagrożenie pod bramką pelplinian. W 21 minucie dwójka najmłodszych lechistów doprowadziła do uzyskania prowadzania. Żuk udanie posłał piłkę z głębi pola w pole karne, a niezdecydowana reakcja golkipera Sebastiana Meiera pomogła Melaniukowi w wyprowadzeniu gdańszczan na prowadzenie. Biało-zieloni, zupełnie inaczej niż na przykład w Starym Targu, nie mieli tym razem mnóstwa dobrych sytuacji, ale grali za to skutecznie i umieli wykorzystywać większość tego, co wypracowali. Po dziesięciu minutach od zdobycia pierwszego gola padł drugi. Marek Szutowicz obsłużył podaniem Jakuba Wiszniewskiego, który wyszedł naprzeciw bramkarza i zdołał pokonać go płaskim uderzeniem. Chwilę później Lechia prowadziła już różnicą trzech bramek, gdyż Żuk podał piłkę przed polem karnym do Bartłomieja Stolca, a ten minąwszy jednego z obrońców mocnym uderzeniem strzelił niemal w samo "okienko". Trzecie trafienie, choć bardzo ładne, było już niestety z trudem dostrzegalne. Zbiegło się bowiem w czasie z rozpoczęciem gwałtownych i bardzo obfitych opadów śniegu, którym na dodatek wtórował, potęgując negatywne doznania, silny wiatr. W krytycznych momentach z trybun prawie nie było widać bramek. Taka pogoda uniemożliwiła normalną grę przed przerwą, na którą piłkarze obu drużyn zeszli przy nie zmienionym rezultacie - 3:0 dla Lechii Gdańsk. W drugiej odsłonie spotkania - na przemian - to przejaśniało się, to znowu śnieżny koszmar wracał. Odbierało to kibicom jakąkolwiek przyjemność z oglądania widowiska, natomiast piłkarzom ochotę do gry. Nic więc dziwnego, że na boisku działo się niewiele, że brakowało składnych akcji i dogodnych okazji do zdobycia kolejnych bramek. W środku pola kolejny blady występ zaliczył Mariusz Łukowski, zmieniony później przez Mariusza Blocha. Niewiele pokazali także doświadczeni Tomasz Borkowski oraz Szutowicz, który pierwszy raz wiosną nie wpisał się na listę strzelców. W porównaniu z pierwszą połową osłabli boczni pomocnicy, ale na szczęście wciąż bardzo skutecznie poczynała sobie defensywa, z bezbłędnym Marcinem Gąsiorowskim na czele. Przed najlepszą okazją stanął w 71 minucie Stolc, ale w idealnej sytuacji nie zdołał trafić do bramki. Sędzia spotkania nie uznał też gola zdobytego w polu karnym przez Żuka. Większego zagrożenia nie stanowiły stałe fragmenty gry, po rzutach wolnych piłka trafiała najczęściej w mur. Niezłą partię w drugiej części gry rozgrywał bramkarz Wierzycy, ostatecznie nie dopuszczając do utraty kolejnych bramek przez swój zespół. Ale zawodnicy obu zespołów, zdając sobie sprawę z bezsprzecznego rozstrzygnięcia spotkania, bardziej zmagali się już z chłodem i trudem wytrzymania do ostatniego gwizdka, niż tworzeniem ekscytującego spektaklu. Żadne gole nie padły i komplet punktów pojechał do Gdańska. Mimo fatalnej, kompletnie nie zachęcającej do wychodzenia z domu pogody, do Pelplina przybyło prawie czterystu fanów Lechii Gdańsk. Stworzyli bardzo dobry, głośny, zróżnicowany i trwający przez cały mecz doping, do którego nie trzeba było prawie nikogo zachęcać, jako że stanowił on sposób na rozgrzanie się w tych mroźnych warunkach atmosferycznych. Odpalonych zostało parę rac, a kilku kibiców uskuteczniało nawet rundy honorowe dookoła boiska wymachując przy tym biało-zielonymi flagami. |