W piątek punktualnie o 20:30 rozpoczną się 45. Derby Trójmiasta. W środę na oficjalnej przedmeczowej konferencji gościł trener Szymon Grabowski oraz Miłosz Kałahur. Z wypowiedzi szkoleniowca, jak i zawodnika dało się wyczuć, że będzie to wyjątkowy mecz.

Kilka dni temu Lechia odwiedziła klubowe muzeum, aby jak najlepiej przygotować się do nadchodzących derbów. - Te przygotowania były troszkę dłuższe i przebiegły w bardzo fajnej atmosferze, a przede wszystkim zawodnicy wykonali kawał dobrej pracy. Wzorem przeszłych okienek reprezentacyjnych wykorzystaliśmy ten czas na wrażanie pewnych elementów, które chcemy bardziej naocznie obserwować na boisku. Mam nadzieję, że ten kolejny mecz po przerwie będzie bardzo dobry. Przychodząc tutaj, byłem oprowadzony po muzeum i stadionie i wiedziałem, że drużyna pod moim przewodnictwem musi zwiedzić to miejsce. Odbyło się to dopiero teraz, bo ta szatnia się budowała i najbardziej odpowiedni moment to moment przed derbami. Raz zawodnicy zwiedzą to miejsce, a dwa z jeszcze większym impetem zrozumieją, jak wielkie jest przywiązanie do tego klubu. Żegnając się z Panem Zbyszkiem, życzyliśmy sobie i jemu, aby ktoś po piątkowym meczu mógł jakąś pamiątkę w muzem zostawić. Bardzo ważna sprawa i mam nadzieję, że zapiszemy się w historii równie mocno, co nasi poprzednicy - rozpoczął Szymon Grabowski. 

Ta wizyta w muzeum czy rozmowy z zawodnikami, działaczami, którzy te derby przeżyli ma nam tylko i wyłącznie pomóc. Nie będzie nam tam łatwo jeśli chodzi o trybuny. Kiedy zapytalibyśmy piłkarzy, o to czy wolą grać przy pełnych czy przy pustych trybunach, to woleliby przy pełnych. Szkoda, że meczu nie będą mogły obserwować obie grupy kibiców. Mam nadzieję, że wiosną w Gdańsku będzie komplet. To święto dla Trójmiasta, to jedne z ważniejszych derbów jeśli chodzi o skalę kraju - dodał szkoleniowiec. - - Kto był w Muzeum Lechii, wie, co można tam zobaczyć. Myślę, że Flavio tutaj chcielibyśmy przywrócić, może po to, aby był z nami w Gdyni. Mamy od niego wsparcie. Zawodnicy chcieliby wchodzić w jego buty i odciskać takie piętno, jakie on odcisnął. To są takie narzędzia powiązane i motywować nie będziemy musieli - przyznał.

Swoimi derbowymi wspomnieniami podzielił się też Miłosz Kałahur. - Pierwsze co mi się nasuwa z derbów, to mecz z 2011 roku, kiedy Lechia wyrównała z 0:2 na 2:2 w kilka minut. Ja w tym czasie byłem na kadrze wojewódzkiej - wyjawił.

Szkoleniowiec został zapytany też o grę Lechii i Arki. - Jeśli chodzi o podobieństwa w grze Arki czy Lechii to momentami możemy znaleźć podobieństwa. Mamy bardzo dobrze przeanalizowaną Arkę, wiemy, czego możemy się spodziewać. Jesteśmy w stanie zareagować w trakcie meczu. My skupiamy się na Lechii, na tym, jak Lechia chce grać. Myślę, że po to rozkładamy pewne rzeczy w czasie jak choćby wizyta w muzeum czy rozmowy z zawodnikami. To ma na celu nie przemotywować. Jesteśmy przekonani, że to jest potrzebne. Ja ze swojej strony nie uważam, że jest to taki sam mecz. To mecz derbowy, który niesie bardzo dużo smaczków - przyznał.

Tydzień temu Biało-Zieloni zagrali też z reprezentacją Ukrainy. - Ten sparing z Ukrainą oceniam pozytywnie. Chcieliśmy wyciągnąć wiele bardzo dobrych momentów. Jesteśmy świadomi, jak graliśmy dobrze w obronie. Było kilka fragmentów, gdzie potrafiliśmy zepchnąć przeciwnika do niskiej czy średniej obrony, co nie jest łatwe, grając przeciwko reprezentacji. Budowaliśmy się na tym meczu - podsumował. 

W piątek po raz pierwszy w tym sezonie na trybunach zasiądą kibice Arki. Zdaniem Miłosza Kałahura będzie to dodatkowy bodziec. - Będzie to dodatkowy bodziec, kilkunastu tysięcy ludzi przeciwko nam. Z kolei wizyta w muzeum utwierdziła nas w przekonaniu, jak ważny jest to mecz - przyznał. Obrońca Biąło-Zielonych wyjawił też, że ostatnio na treningu gościli kibice Lechii.

Nie ukrywam, że od małego Lechia mi towarzyszyła. Najpierw dziadek, a potem tata chodzili na mecze - zakończył Kałahur.

źródło: własne