W kolejnym meczu IV ligi rezerwy Lechii Gdańsk przegrały 1:2 z MKS-em Władysławowo. Jedynego gola dla biało-zielonych zdobył Mateusz Borcuch.
Był to ostatni domowy mecz drugiego zespołu Lechii w 2020 roku. Powiedzmy wprost - był dużo gorszy niż ostatnie starcie z rezerwami Chojniczanki Chojnice. Nie tylko z powodu, że padło mniej bramek. Pod względem czysto piłkarskim było znacznie słabiej. Duża w tym "zasługa" zespołu gości. MKS Władysławowo skupił się głównie na defensywie i niekoniecznie był zainteresowany atakowaniem. Inna sprawa, że gdańszczanie popełniali sporo błędów w środkowej strefie boiska i sami napędzali przyjezdnych.
I w ten sposób przywrócili gości do życia. Najpierw błąd popełnił Adam Łabor, co skończyło się golem na 1:1, a następnie przy wyjściu na przedpole pomylił się Eryk Mirus. W obu przypadkach bramki zdobywał Dominik Klecha.
Lechia może żałować, bo jako pierwsza wyszła na prowadzenie za sprawą Mateusza Borcucha (piąte trafienie w trzecim kolejnym meczu) i generalnie w całym meczu stworzyła parę sytuacji, które mogły, a nawet powinny zakończyć się kolejnymi bramkami. Brakowało jednak ostatniego podania, często gra była zbyt indywidualna. Rywale natomiast stanowili monolit, gdzie trudno było dostrzec słabsze punkty. Piłkarsko nie byli wirtuozami, jednak swoją solidnością i zaangażowaniem mocno zapracowali na trzy punkty.
Lechia II Gdańsk - MKS Władysławowo 1:2 (0:0)
Bramki: Borcuch (63.) - Klecha (69., 84.)
Lechia: Mirus - Pietrzak (89. Wiewiórski), Duraj, Drzazga (56. Łabor), Majer - Mosur (62. Skibiniauskas Ż), Niewiadomski, Kaczorowski, Ricardo (72. Sadowski), Landowski - Borcuch.
źródło: własne