Lepiej mecz rozpoczęła Lechia. Już w drugiej minucie Colak otrzymał kapitalne prostopadłe podanie, ale w ostatniej chwili został zablokowany przez obrońcę. W piątej minucie po raz pierwszy spróbował Ruch, a konkretnie Marek Zieńczuk, jednak jego dobrego podania nie opanował Grzegorz Kuświk. Sześć minut później Ruch wywalczył rzut rożny, po którym Lechia ruszyła z bardzo groźną kontrą, na bramkę popędził Antonio Colak, ale uderzył obok bramki. Po 24 minutach Lechia powinna prowadzić. Pawłowski zagrał prostopadle do Colaka, ale ten przegrał w pojedynku 1 na 1 z Krzysztofem Kamińskim. Ta sytuacja zemściła się chwilę później, po dośrodkowaniu Jakuba Kowalskiego fenomenalną bramkę przewrotką zdobył Filip Starzyński. Kilka minut po tej bramce doszło do kontrowersyjnej sytuacji. Wydawać by się mogło, że w polu karnym sfaulowany został Bartek Pawłowski, jednak powtórki telewizyjne pokazały, że doszło tylko do lekkiego kontaktu. Piłkarze Lechii protestowali w najlepsze, a Ruch wyszedł z kontrą, jednak biegnącego sam na sam z Trelą Filipa Starzyńskiego dogonił Mateusz Możdżeń. W ostatnich fragmentach pierwszej połowy dwa niegroźne strzały z dystansu oddał Stojan Vranjes, ale do przerwy to Ruch Chorzów prowadził w Gdańsku 1:0. Można śmiało powiedzieć, że Lechia znów przeszła obok pierwszej części gry, a jedyną stuprocentową sytuację bramkował zmarnował Antonio Colak.
W przerwie meczu trener Machado dokonał zmiany, za Daniela Aleksicia pojawił się Kevin Frisenbichler. Lechia prawdopodobnie została dłużej w szatni,bo zaraz po wznowieniu gry kapitalnie uderzył Filip Starzyński i piłka zatrzymała się na spojeniu bramki. Następna akcja przyniosła wyrównanie, piłkę w polu karnym przejął Stojan Vranjes, minął obrońcę i płaskim strzałem doprowadził do remisu. Mecz nabrał tempa, Grzegorz Kuświk uderza na bramkę, piłka odbija się od słupka, a Starzyński jest minimalnie spóźniony z dobitką. Niesamowity początek drugiej połowy. W 60 minucie szczęście dopisało gościom, Jakub Kowalski uderzył na bramkę, rykoszet przelobował Dariusza Trelę i Chorzowianie znów cieszyli się z prowadzenia. Trzeba przyznać, że Joaquim Machado w dość dziwny sposób próbował gonić wynik, bowiem na boisku pojawili się zawodnicy...defensywni. Daniel Łukasik i Adam Dźwigała zastąpili Ariela Borysiuka i Mateusza Możdżenia. Kwadrans przed końcem spotkania po ładnej akcji Frisenbichlera i Colaka ten drugi uderzył piętą, jednak ten strzał nie mógł zaskoczyć Kamińskiego. 80 minuta znów przyniosła wyrównanie, kontrę rozpoczął Frisenbichler, pociągnął Makuszewski, a wykończył Colak. Jednak następna sytuacja to znów dramatyczna postawa obrońców. Sam w polu karnym znalazł się debiutujący w Ruchu Visniakovs i mocnym strzałem dał kolejne prowadzenie swojej drużynie. Wyczyn Starzyńskiego z pierwszej połowy próbował skopiować Bartłomiej Pawłowski, ale jego strzał wybronił Kamiński. Lechii udało się wyrównać w 90 minucie, a kolejnym debiutantem z bramką został Kevin Frisenbichler.