Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Wierzyca Starogard Gd. | Kolejka 26 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska2003/04 IV Liga - Gr. pomorska

Lechia Gdańsk vs Wierzyca Starogard Gd.
2 0

Więcej info

Data meczu: sobota, 08 maj 2004
Godz. meczu: 17:00 h
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku
Sędzia: Aleksander Okoń
 
Widzów : 2.500

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Łukasz Ciucias <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Jakub Gronowski Min. zmiany 88 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Marek Wasicki <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Jakub Bławat GOL Min. 64 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/blawat_jakub.jpg' height='40' width='40' /><br />Jakub Bławat GOL Min. 32 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kalkowski_maciej.jpg' height='40' width='40' /><br />Maciej Kalkowski Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/matuk_slawomir.jpg' height='40' width='40' /><br />Sławomir Matuk Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/ciucias_lukasz.jpg' height='40' width='40' /><br />Łukasz Ciucias

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Żółta Kartka (Wierzyca):

    Lorenz, Czaplewski

    Skład (Wierzyca):

    Wysiecki - Lewandowski, Manuszewski, Kaszubowski (65’Tarnowski), Mykowski, Armatowski, Dzwonkowski, Czaplewski, Kamiński (76’Zając), Paszkowski (65’Gutjar), Lorenz

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Gdyby zliczyć strzelone przez Lechię w rundzie wiosennej bramki, w których swój udział mieli zatrudnieni zimą Bławat i Kalkowski, otrzymalibyśmy liczbę 20. Gdyby zliczyć wszystkie pozostałe, otrzymalibyśmy liczbę 2. Biało - zieloni trafili ze wzmocnieniami w przysłowiową dziesiątkę i pewnie zmierzają w stronę awansu. W drugiej połowie meczu z Wierzycą gospodarze zaprezentowali się bardzo efektownie, co pozwoliło im po raz pierwszy w historii pokonać pechowego dla siebie dotąd przeciwnika. To optymistyczny prognostyk przed tygodniem prawdy, jakim będą spotkania z Orkanem, Gedanią i Olimpią.

    Deszczowe chmury wisiały nad Gdańskiem od samego rana. Padało przed meczem, ale pierwsza połowa została oszczędzona przez siły natury. Mimo to na mokrej, nasiąkniętej wodą murawie nie grało się łatwo, kłopoty z utrzymaniem równowagi mieli zwłaszcza młodzi skrzydłowi - Janusz Melaniuk i Jakub Gronowski. Trener Jerzy Jastrzębowski nie był zadowolony, gdyż podobnie jak od bocznych obrońców oczekiwał od nich większego wsparcia dla ofensywy. - "Graliśmy źle. Bardziej nawet szarpaliśmy się, niż graliśmy" - surowo ocenił pierwszą część spotkania szkoleniowiec Lechii.

    Ale już do przerwy udało się uzyskać uspokajające poczynania prowadzenie. W 31 minucie sfaulowany w polu karnym został Marek Widzicki. Nawet po meczu nie mógł pogodzić się z tą sytuacją trener gości, Dariusz Bedla. - "Rzut karny był z powietrza" - twierdził. Gospodarze stanęli przed szóstą w tej rundzie szansą na zdobycie gola z jedenastu metrów i nie zawiedli - Maciej Kalkowski zdobył w ten sposób swojego piątego już gola spośród łącznie sześciu. Po ponad 300 minutach rywalizacji z Lechią, bramka Wierzycy została odczarowana.

    Niesieni głośnym dopingiem kibiców piłkarze Lechii nie stwarzali sobie klarownych sytuacji, co nie znaczy wcale, że pole karne gości było enklawą spokoju i bezpieczeństwa. Przeciwnie, bramka była pod stałym ostrzałem, tyle że zazwyczaj stwarzanym z dystansu i nieprecyzyjnym. W 5 minucie trafić mógł Jakub Bławat, ale piłka przeszła wzdłuż bramki. W 33 minucie 22-letni napastnik strzelał głową po dośrodkowaniu Widzickiego, ale nie pierwszą i nie ostatnią wyborną poradą popisał się Marek Wysiecki. W 41 minucie miała miejsce ładna akcja zespołowa z udziałem Widzickiego, Bławata oraz Kalkowskiego, który wykończył ją niedokładnym uderzeniem.

    Goście najbliżej szczęścia byli w 17 minucie, gdy po strzale Bartłomieja Dzwonkowskiego dobrze interweniował niemający wiele pracy Piotr Opuszewicz. Z kolei w 43 minucie ryzykownym, ostrym wejściem w polu karnym popisał się Marcin Gąsiorowski, ale arbiter spotkania nie dopatrzył się w tym żadnego przewinienia. W drugiej połowie udział starogardzian w widowisku ograniczał się już prawie tylko do rozpaczliwego, ale zarazem skutecznego odpierania ataków lidera.

    Po przerwie nastąpiło bowiem kilka zmian, nie tylko w składzie Lechii, w którym Gronowski zastąpiony został przez Łukasza Ciuciasa. Zmieniła się pogoda, gdyż na dobre zaczął padać deszcz, zmieniło się więc i ulokowanie kibiców, którzy wpuszczeni zostali na trybunę krytą. Zmieniła się wreszcie postawa biało - zielonych, grających zdecydowanie szybciej, bardziej pomysłowo i widowiskowo. Tego chyba wszystkim widzom brakowało w tej rundzie najbardziej, dlatego cała trybuna aż huczała od oklasków.

    Głównie świetnej postawie Wysieckiego Wierzyca może zawdzięczać, że w drugiej połowie straciła tylko jednego gola. Golkiper uparł się zwłaszcza na powstrzymanie wyjątkowo chętnego tym razem na zdobycie bramki z gry Kalkowskiego i fenomenalnie powstrzymywał wszystkie podejmowane przez niego próby. W 68 minucie okazał się także lepszy od będącego w sytuacji sam na sam, 17 lat młodszego Melaniuka.

    W tym momencie Lechia od czterech minut prowadziła już jednak 2:0. Kolejnym zachwycającym lewostronnym rajdem popisał się Kalkowski, który z prędkością odrzutowca wbiegł po skosie w pole karne i ni to podał, ni uderzył w kierunku dalszego słupka. Było to całkowicie bez znaczenia, gdyż do piłki dopadł Bławat i wtrącił ją do siatki. Tego zwycięstwa nikt już Lechii nie miał prawa odebrać.

    W samej końcówce tempo lekko osłabło, ale gospodarze nadal dążyli do zdobycia kolejnych goli. W 82 minucie Bławat niespodziwanie znalazł się wśród obrońców i bramkarza Wierzycy, ale natychmiastowe uderzenie okazało się niecelne. W 91 minucie Kalkowski stworzył doskonałą okazję przebywającemu na boisku od trzech minut Markowi Wasickiemu, ale ten z bliskiej odległości od celu uderzył bardzo niecelnie. Mecz zakończył się strzałem "Kalki" z rzutu wolnego, który jednak również przeszedł nad poprzeczką. Ale kibice i tak opuszczali stadion zadowoleni - dla takiego meczu warto było nawet zmoknąć.