Raport meczowy: Lechia Gdańsk - Wybrzeże Objazda | Kolejka 3 | 2003/04 IV Liga - Gr. pomorska
2003/04 IV Liga - Gr. pomorska2003/04 IV Liga - Gr. pomorska

Lechia Gdańsk vs Wybrzeże Objazda
3 0

Więcej info

Data meczu: niedziela, 17 sierpień 2003
Godz. meczu: 17:00 h
Stadion: Stadion T29 w Gdańsku
Sędzia: Marcin Wojtowicz
 
Widzów : 1.500

Skład wyjściowy

Bramkarz
Obrońca
Pomocnik
Napastnik

Pierwszy trener

Zmiany

    Oś czasu

    Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Janusz Melaniuk <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Mariusz Łukowski Min. zmiany 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Paweł Żuk <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Łukasz Ciucias Min. zmiany 68 ::<img src='/images/com_joomleague/database/events//in.png' />Jakub Gronowski <br> <img src='/images/com_joomleague/database/events//out.png' />Marek Widzicki GOL Min. 66 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/melaniuk_janusz.jpg' height='40' width='40' /><br />Janusz Melaniuk GOL Min. 46 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/melaniuk_janusz.jpg' height='40' width='40' /><br />Janusz Melaniuk GOL Min. 3 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/kobus_zbigniew.jpg' height='40' width='40' /><br />Zbigniew Kobus Żółta kartka Min. 0 ::<img src='/images/com_joomleague/database/persons/szutowicz_marek.jpg' height='40' width='40' /><br />Marek Szutowicz

    Wydarzenia


     Podsumowanie

    Żółta Kartka (Wybrzeże):

    Rogalka

    Relacja (Lechia.gda.pl):

    Tym razem sensacji nie było, gdyż być nie mogło - będące aktualnym mistrzem słupskiej klasy okręgowej Wybrzeże Objazda zaprezentowało przy Traugutta poziom piątoligowy. Nic więc dziwnego, że po trzech kolejkach ligowych jako jedyny zespół w pomorskiej IV lidze pozostaje nie tylko bez zdobytego punktu, ale nawet bramki. Niestety nie pomogło to piłkarzom Lechii w odnalezieniu formy, przede wszystkim strzeleckiej, tej najbardziej oczekiwanej. Większego efektu nie przyniosły też zastosowane przez szkoleniowca biało-zielonych zmiany w zestawieniu zespołu, zarówno od strony taktycznej jak i personalnej. Dopiero gole najmłodszego w kadrze Janusza Melaniuka poprawiły nastrój gdańskim kibicom, ale i tak na przyszłotygodniowy mecz wyjazdowy z liderującą Cartusią Kartuzy trzeba będzie jechać pełnym niepokoju...

    Po klęsce z KP Sopot Jerzy Jastrzębowski dokonał w składzie kilku istotnych zmian. Z pewnością musiał mieć jednak świadomość słabości rywala, a więc i dużej szansy na bezkarność eksperymentowania, nawet gdyby nie okazało się trafne. Tak więc za kontuzjowanego Jakuba Wiszniewskiego w linii napadu pojawił się Mariusz Łukowski. Z kolei największą sensacją był pierwszy od 39 tygodni występ rekonwalescenta Łukasza Ciuciasa, który wskoczył za Pawła Żuka. Z jedenastki usunięci zostali też obaj boczni obrońcy, Krzysztof Bartoszuk i Daniel Pellowski, a ich miejsce zajął w defensywie tylko Robert Morka. Lechia zagrała bowiem trójką w obronie, ze Sławomirem Matukiem jako centralnym jej filarem. Był to "come back" długoletniego defensora biało-zielonych po pięciu latach przerwy.

    Chociaż Matuk wprowadził opanowanie i spokój do gry obronnej, wiele się napracować nie musiał. Wybrzeże okazało się wyjątkowo bezpiecznym i niewymagającym rywalem, przez cały mecz nie przeprowadzając praktycznie jednej akcji zagrażającej bramce Mateusza Bąka. Pierwszy rzut rożny goście wykonali w 89 minucie i to w taki sposób, że piłka ledwo doturlała się w pole karne. Bardziej niebezpiecznie było już przy rzucie wolnym w 16 minucie, kiedy futbolówka przeleciała minimalnie nad poprzeczką bramki Lechii. Bąk w pełni kontrolował jednak sytuację i powodów do strachu nie było. Piłkarze z Objazdy, na całe szczęście dla gospodarzy, nie mieli w sobie tych umiejętności i odwagi, które w środę pozwoliły sopocianom doprowadzić na Traugutta do dużej sensacji.

    Zawodnicy Wybrzeża niewiele lepsi byli zresztą w destrukcji, a uwidoczniła to już 3 minuta spotkania. Zbigniew Kobus, głównie dzięki doskonałemu podaniu Marka Widzickiego, łatwo rozmontował całą defensywę, ograł bramkarza i trafił do bramki. Uradowani kibice odetchnęli z ulgą - lechiści, bez ciążącej nad nimi presji, mogli spokojnie aplikować przeciwnikom kolejne gole, szlifując formę strzelecką przed trudnym meczem w Kartuzach. Okazało się, że nic z tego.

    A kolejne trafienie można było zaliczyć chociażby z pięciu przyznanych przez sędziego w pierwszej połowie rzutów wolnych z odległości 17-20 metrów od bramki gości. Najpierw swych sił spróbował Marek Szutowicz, ale uderzył bardzo niecelnie. Do kolejnego wolnego stanął więc Kobus i bramkarz Mariusz Rykowski z największym trudem wybronił jego uderzenie. Pomocnik Lechii w całości przejął w tej sytuacji wykonywanie tego stałego fragmentu gry, niestety z coraz gorszym skutkiem. Krytykowaliśmy Tadeusza Małolepszego za to, iż jego drużyna tak łatwo pozbywała się szansy uzyskania gola z rzutów wolnych, tymczasem u jego następcy sytuacja nie poprawiła się choćby o jotę. W 41 minucie znów postanowił uderzać "Szuto", ale efekt był wprost tragiczny. Stadion nie wytrzymał, w kierunku nie potrafiącego przełamać się snajpera odezwały się nie tylko solidne gwizdy, ale i wyzwiska.

    Szutowicz był rozdrażniony, ironicznie zaklaskał w stronę widowni, ale w trzecim kolejnym meczu znów zmarnował mnogość dobrych sytuacji. W 11 minucie tak reklamował faul na sobie w polu karnym, że arbiter napomniał go żółtym kartonikiem. W 23 minucie otrzymał niezłe podanie od Kobusa, ale dał się ubiec bramkarzowi gości jeszcze przed polem karnym. W 39 minucie, mając obok siebie tylko jednego niezdecydowanego obrońcę, doszedł pod bramkę, ale oddał kiepski strzał. I tak dalej... Wydaje się, że podobny problem ma występujący dziś przed przerwą obok niego w ataku Łukowski. Potrafił on przeprowadzić kilka mogących podobać się akcji, ładnie zakręcić rywalami, ale już przy próbach zdobywania goli zawodził. Zresztą 18-latek jeszcze nigdy nie wpisał się w seniorach na listę strzelców...

    W drugiej odsłonie zastąpił go więc 9 miesięcy młodszy Janusz Melaniuk, któremu wystarczyło niecałe 60 sekund, aby zdobyć swojego 11. już gola w pierwszej drużynie Lechii. W sytuacji sam na sam z Rykowskim wykazał się zimną krwią, jakiej mogliby mu pozazdrościć najbardziej doświadczeni lechiści. I na tym wcale nie poprzestał, gdyż w 66 minucie, po dobrym podaniu Szutowicza, wyprzedził bramkarza Wybrzeża i w dość ekwilibrystyczny sposób po raz drugi trafił do siatki podwyższając na 3:0. Chociaż w dwóch pierwszych kolejkach nie błyszczał, teraz udowodnił, iż stać go na dobrą grę również w czwartej lidze.

    Bardzo przeciętnie poczyna sobie natomiast jak na razie Przemysław Urbański, grając - podobnie zresztą jak cały zespół - pod presją Kobusa. Znany w poprzednich sezonach z wielkiej przebojowości prawoskrzydłowy nieco strachliwie pozbywa się piłki na rzecz tego ostatniego przy prawie każdej okazji. Tymczasem Kobus w drugiej połowie więcej już gestykulował, przewracał się, a także popisywał nierozważnymi zagraniami (nieuzasadniony atak na bramkarza), niż grał. Cała złość publiki skupia się na Szutowiczu, podczas gdy dwie bramki w dwóch występach sprowadzonego z Gryfa Wejherowo zawodnika, przy jego wielu oddanych strzałach i sytuacjach podbramkowych, również nie mają prawa budzić zachwytu.

    Lechia dociągnęła trzybramkowe prowadzenie do końca, zanudzając kibiców swoją grą. Szutowicz znów zmarnował dwie stuprocentowe sytuacje, Kobus znów dał się wykazać bramkarzowi i chyba jedyną nowością był rajd Marcina Gąsiorowskiego, zakończony wykonanym ostatkiem sił strzałem, niestety niecelnym. Był też pierwszy rzut rożny dla gości, ale o tym już było...

    Piotr Czerwonka, trener Wybrzeża Objazda: - "Dużo brakuje nam do prezentowanego przez Lechię poziomu. Gdańszczanie są po prostu o klasę lepsi. Wprawdzie przy dwóch straconych bramkach mamy pretensje do sędziego liniowego, ale i tak możemy się cieszyć, że strzelono nam tylko trzy gole. Pozostaje mieć nadzieję, że w kolejnych meczach naszej drużynie będzie szło lepiej, a nowi zawodnicy wkomponują się wreszcie do zespołu. Jerzy Jastrzębowski uczył mnie kiedyś grać w piłkę i mam nadzieję, że wywalczy w tym sezonie awans do III ligi."

    Jerzy Jastrzębowski, trener Lechii Gdańsk: - "Mam jedno duże zastrzeżenie w stosunku do zawodników, chodzi oczywiście o skuteczność. Dziwi mnie taka nerwowość u wydawałoby się doświadczonych piłkarzy. Sprawa dotyczy przede wszystkim Marka Szutowicza, który najwyraźniej zaciął się psychicznie. Będę musiał usiąść z zawodnikami i spokojnie na ten temat z nimi porozmawiać. Przyczyną na pewno jest również to, że nie mamy gdzie trenować. Na co dzień pracujemy za trybuną, gdzie stoi teraz kilkadziesiąt samochodów. Tu jest jak na plaży w reprezentacji Jacka Ziobera. Trzeba także wyeliminować plagę kontuzji, która nas dotknęła. Długo pracuję w futbolu i nie miałem jeszcze takiego momentu, żeby rozpoczynać sezon bez czterech kontuzjowanych graczy podstawowego składu. Będziemy starali się pozbyć wszelkich mankamentów. Należy jednak pamiętać, że stwarzamy sytuacje, a brakuje tylko zimnej krwi. Tu decyduje instynkt strzelecki, tego się nie wypracuje na treningach."